Przygotowana na Euro 2008 reklama niemieckiej strony bukmacherskiej, odwołująca się do stereotypu Polaka-złodzieja, wywołała w mediach prawdziwą burzę. Okazuje się jednak, że tego typu kontrowersyjne reklamówki za Odrą to już tradycja. Wcześniej dostało się np. Holendrom. Eksperci, z którymi rozmawialiśmy nie mają wątpliwości: wszystko jest od początku i obliczone na wywołanie skandalu.
Reklama nr 1. Spokojny, wiosenny dzień. Wąską drogą mknie używany ford z mieszkalną przyczepą na haku. W środku stateczna, starsza para. To Holendrzy. Po chwili doganiają jadącego przed nimi volkswagena na niemieckich numerach i zaczynają wyprzedzać. Auta zrównują się i przez chwilę jadą obok siebie. Następuje szybka wymiana spojrzeń między Holendrami, a kierującą niemieckim autem nobliwą staruszką, w tle pojawia się ostra muzyka i… rozpoczyna się starcie. Kierowcy nawzajem próbują zepchnąć swoje samochody na pobocze i obrzucają się nienawistnymi spojrzeniami. W końcu jadąca na fotelu pasażera Holenderka nie wytrzymuje i soczyście pluje przez okno auta na Niemkę.
I kto wygrał? Reklama nr 2. Miejską uliczką idzie ubrany w koszulkę holenderskiej reprezentacji chłopak. Kopie puszkę. Nagle zza rogu wyłania się drugi kibic. Ten jednak kibicuje Niemcom (także ma na sobie koszulkę piłkarską). Gdy mija fana Oranje, odwraca się, spluwa na jego kark i zadowolony ucieka. Na ekranie pojawia się napis: „Rachunki wyrównane?” – a potem: "I kto wygrał?”.
Rijkard pluje na Voellera Obrzydliwe? To na pewno. Ale o co chodzi? Obydwa filmiki to reklamówki witryn bukmacherskich zachęcające do obstawiania wyników meczów w Internecie. Obydwa powstały przed Mistrzostwami Świata w 2006 r. i obydwa odwołują się do słynnego meczu Holandia-Niemcy na włoskim Mundialu w 1990 r. To spotkanie, w którym Frank Rijkard (Holender) dwukrotnie opluł kark Rudiego Voelera. Mimo, że Niemcy wygrali wówczas 2:1, a potem zostali mistrzami świata, do dziś nie mogą zapomnieć swoim sąsiadom z kraju tulipanów, że nie potrafili godnie przegrać.
Skandal zwraca uwagę Reklamówki te, podobnie jak ta przygotowana przed meczem z Polską (ZOBACZ) odwołują się zatem do pewnych stereotypów, są mocne i agresywne. Dlaczego? Alicja Grochowska, ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej wskazuje na specyficzna grupę docelową, do której witryny bukmacherskie kierują swoje reklamy. - Te reklamy są dla kibiców i odwołują się do ich potrzeb. Także potrzeby agresji - mówi w rozmowie z tvn24.pl. - Z drugiej strony chodzi o chęć wywołania skandalu. To pierwsza, najważniejsza funkcja każdej reklamy - dodaje ekspert.
Podobnego zdania jest Dariusz Kubaj, dyrektor strategiczny jednej z dużych agencji reklamowych. - Chodzi przede wszystkim o zwrócenie na siebie uwagi. Te witryny to zazwyczaj małe firmy, z małymi środkami budżetowymi, które mało mają do stracenia - mówi. - Tymczasem na rynku istnieje wiele takich witryn i trzeba się jakoś wyróżnić - podsumowuje.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: youtube.com