- Moja notatka na temat CBA nie jest dokumentem urzędowym. Dlatego nie może być ujawniona - tłumaczyła minister z Kancelarii Premiera Julia Pitera. Dodała, że nie istnieją wytyczne na temat przygotowania materiałów o charakterze roboczym.
Portal tvn24.pl zwrócił się z prośbą do Kancelarii Premiera o udostępnienie treści raportu Julii Pitery na temat CBA. Otrzymaliśmy dość lakoniczną odpowiedź, że zgodnie z art. 6 ust. 2 ustawy o dostępie do informacji publicznej dokumentem urzędowym jest "treść oświadczenia woli lub wiedzy, utrwalona i podpisana w dowolnej formie przez funkcjonariusza publicznego, w rozumieniu przepisów kodeksu karnego, w ramach jego kompetencji." Jednak według CIR raport Julii Pitery nie spełnia warunków dokumentu urzędowego. Sama zainteresowana tłumaczyła na forum Sejmu, że sporządzony przez nią raport nie był właściwie oznaczony, nie został też podpisany. - Zaadresowany był jedynie do premiera i tylko on zapoznał się z jego treścią - tłumaczyła Pitera.
Ani bazgroły, ani dokument Ujawnienia dokumentu domagają się przede wszystkim posłowie PiS. Powątpiewają, czy dokument w ogóle istnieje. Zapytali minister ds. walki z korupcją, czy jej notatka to dokument czy może luźnie spisane bazgroły. W odpowiedzi na to Pitera przytoczyła definicję "bazgrołów". - Na podstawie definicji mogę zapewnić, że ta robocza notatka to nie bazgroły - mówiła Pitera.
RPO: ujawnić raport Za upublicznieniem raportu nt. CBA postuluje także Rzecznik Praw Obywatelskich Janusz Kochanowski. - Dokument przygotowany przez Piterę powinien zostać udostępniony w trybie ustawy o informacji publicznej - mówił w radiowej "Trójce". Podkreślił, że raport nie jest własnością ani autora, ani odbiorcy. - Jeśli dokument nie ma charakteru tajnego, dostęp do niego powinni mieć wszyscy obywatele, nawet jeśli jest został przygotowany na potrzeby rządu - dodał.
mpj
Źródło: tvn24.pl, PAP, Polskie Radio
Źródło zdjęcia głównego: TVN24