Policjanci z Gryfic zlikwidowali nielegalną hodowlę przygotowywanych do walk psów rasy „pitbull”. Na posesji była drewniana „arena” do psich walk.
O hodowli policja dowiedziała się dzięki anonimowemu informatorowi. Kiedy funkcjonariusze wraz z przedstawicielami gminy i inspektorem Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami weszli na posesję pod Płotami (zachodniopomorskie) znaleźli 14 pitbuli, w tym trzy szczeniaki oraz dwa martwe psy. Kilkadziesiąt metrów za posesją, na łące, policjanci ujawnili mogącą służyć do walk psów, drewnianą „arenę” wyścieloną wykładziną.
Bez jedzenia i wody
Trzy dorosłe psy oraz szczeniaki znajdowały się w dwóch betonowych kojcach z siatką. Pozostałe psy - w drewnianych budach. Wszystkie były przywiązane grubymi łańcuchami. - Psy żyły w fatalnych warunkach. Łańcuchy, obskórne budy, a jak padał deszcz to w błocie stały - mówi Zbigniew Kosewski z Animal Control. - Psy nie były regularnie karmione i nie miały wody - dodaje Adriana Kowalczyk z Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.
Zwierzęta były wychudzone, poranione, także z bliznami po ranach odniesionych podczas stoczonych walkach. Były również bardzo agresywne w stosunku do siebie i ludzi.
Weterynarze oraz inspektorzy TOZ stwierdzili, że dorosłe psy nie nadają się do schroniska. Podjęto decyzję o ich uśpieniu. Szczeniaki trafiły do szczecińskiego psiego azylu.
- Gdybyśmy wcześniej zostali zawiadomieni może udało by się uratować zwierzęta - powiedziała Kowalczych.
Policjanci znaleźli też dwa martwe dorosłe psy. Ponieważ były w stanie rozkładu na razie nie wiadomo, czy padły z głodu, czy zginęły w walkach. Zostały one zabezpieczone, jako dowody w sprawie i przewiezione do badań.
Hodowca: komuś się nie podoba, że są za chude?
Posesji pilnowała kobieta, konkubina właściciela psów. Z hodowcą udało się reporterowi TVN24 porozmawiać jedynie przez telefon. Nie ma on sobie nic do zarzucenia, wręcz przeciwnie: - O psy dbałem - mówi. Pytany o "psi ring" przekonuje, że "to zwykła zagroda, w której puszczane były szczeniaki, żeby sobie pobiegały. Właściciel zapewniał też, że psy dostawały wodę do picia trzy razy dziennie. Dociskany przez reportera, że przecież nie było go poprzedniego dnia na posesji - rozłączył się.
Mężczyzna jest juz w rękach policji. Dalsze postępowanie ma wyjaśnić wszystkie okoliczności nieludzkiego chowu i traktowania psów, oraz odpowiedzialność poszczególnych osób za organizowanie psich walk. - Jeśli udowodnimy traktowanie zwierząt ze szczególnym okrucieństwem to właścicielowi może grozić do 2 lat więzienia - powiedział Maciej Karczyński ze szczecińskiej policji.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24