- Podzielam opinię połowy Polaków, że mój rząd nie spełnia wszystkich oczekiwań. Też chcielibyśmy szybciej uzyskać efekty - przyznał Donald Tusk. Rzucił też wyzwanie opozycji: - Słyszałem od liderów PiS, że to ja jestem najsłabszym ogniwem tego rządu, więc pragnę im dodać odwagi: powinni pójść na całość i odwołać mnie - stwierdził
Przebywający w Peru premier skomentował wyniki najnowszego sondażu GfK Polonia dla "Rzeczpospolitej", dotyczącego oceny pracy rządu. To pierwsze badanie, które pokazuje, że miesiąc miodowy się skończył i Polacy są coraz bardziej niezadowoleni z prac gabinetu Tuska. Według sondażu, spełnia on oczekiwania 48 proc. respondentów. Badani najgorzej oceniają o realizację wyborczych obietnic i zapowiadanych reform, w tym zwłaszcza w służbie zdrowia (aż 67 proc. krytycznych ocen). (CZYTAJ WIĘCEJ)
"Będą reformy, nawet niepopularne"
- Nie liczę na poklask, jeśli chodzi o nasze decyzje dotyczące ochrony zdrowia. Wiem, że one nie będą przez wszystkich akceptowane, ale nie zabraknie nam odwagi, żeby kwestie zmian - jeśli chodzi o usytuowanie polskich szpitali, o strukturę własności, danie polskim szpitalom realnego gospodarza poprzez komunalizację tych szpitali - tak, to wszystko na pewno przeprowadzimy - zapowiedział szef rządu. - I nie sądzę, żeby od tego nam jakoś szczególnie urosły słupki zaufania i popularności - dodał.
Premier zrzucił też część odpowiedzialności na opozycję. - Jeśli chodzi o ochronę zdrowia, będącą pod mocnym ostrzałem krytyki, cierpliwie będziemy czekali na zachowania opozycji wtedy, kiedy będziemy rozstrzygali o przyszłości ustawy, która może uratować większość polskich szpitali przed upadkiem - zapowiedział Tusk.
"Nie jesteśmy idealni"
Premiera ucieszyły jednak dane, że mimo wszystko połowa Polaków odczuwa, że pod rządami gabinetu Donalda Tuska sprawy w kraju przybierają właściwy obrót. 44 proc. ma inne zdanie w tej sprawie. - Wszystkie sondaże dotyczące zaufania do polityków, partii politycznych, rządu przez te pierwsze pół roku, dają mi wewnętrzną pewność, że idziemy dobrą drogą, co nie znaczy, że jesteśmy idealni - powiedział Tusk.
- Tego typu badania, które nie są złe, ale dają nam pewien znak ostrzegawczy, przyjmuję z pokorą i przejmuję się nimi na pewno bardziej niż tymi, które mogłyby mi dać złudne poczucie świętego spokoju - zapewnił.
Szef rządu rzucił też rękawicę PiS. O rzekomych planach opozycji, by złożyć wniosek o wotum nieufności wobec trzech ministrów: zdrowia - Ewy Kopacz, skarbu - Aleksandra Grada i infrastruktury - Cezarego Grabarczyka, napisał „Wprost”. Donald Tusk się nie przejął.
- Co do tej gotowości PiS, żeby uderzyć propagandowo, to oczywiście spodziewaliśmy się prędzej czy później tego typu działania. Mam wrażenie, znając temperament Jarosława Kaczyńskiego i wielu polityków PiS, że i tak wytrzymali dość długo, bo to jednak jest sześć miesięcy - powiedział dziennikarzom szef rządu.
"Idźcie na całość, odwołajcie mnie"
Według niego wnioski dla ministrów to jednak półśrodki. - Trzeba zawsze z otwartą przyłbicą trafić w ten punkt najsłabszy, którym według nich jestem ja. Proponowałbym właśnie odważniejszy krok. Skoro i tak liderzy PiS podkreślają, że nie liczą na odwołanie ministrów, tylko na wrażenie medialne, to jeszcze większe wrażenie będzie, jeśli zdecydowaliby się tak ambitniej: na odwołanie mnie - dodał Tusk.
Jednak Jarosław Kaczyński w Polskim Radiu zaprzeczył, jakoby PiS przygotowywał taką akcję. - Nie przygotowujemy w tej chwili takich wniosków, chociaż wiem, że te sprawy były przedmiotem różnych dyskusji – powiedział.
Dodał, że gdyby pytanie brzmiało inaczej: czy ci ministrowie powinni odejść - to dodałby jeszcze do tej listy ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego i może jeszcze kilka innych osób. - I powiedziałbym, że: tak, powinni odejść, bo nawet na tle tego rządu wyglądają nie najlepiej - powiedział prezes PiS.
Źródło: TVN24, PAP, Polskie Radio
Źródło zdjęcia głównego: TVN24