Nie udało się odczytać zawartości nośników informatycznych wyłowionych z Wisły - poinformowała warszawska prokuratura, badająca sprawę podsłuchiwania w dwóch stołecznych restauracjach kilkudziesięciu osób, m.in. polityków.
- Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga w Warszawie informuje, że uszkodzone nośniki informatyczne wyłowione z Wisły zostały poddane badaniu przez biegłych. Z uwagi na stopień uszkodzenia nośników nie udało się odczytać ich zawartości - głosi oświadczenie wiceszefa tej prokuratury Pawła Nowaka.
O sprawie informowało też RMF FM.
Śledczy nie podali szczegółów. Według mediów, nośnik miał zniszczyć i wrzucić do wody jeden z podejrzanych w całej sprawie. W październiku ub.r. prokurator generalny Andrzej Seremet wyrażał nadzieję, że uda się odczytać zawartość nośników z nagraniami, wyłowionych z Wisły, w miejscu ustalonym przez śledczych.
- Prokuratura badająca sprawę dysponuje trzema grupami nośników: przedstawionymi przez redaktora naczelnego "Wprost" Sylwestra Latkowskiego, odzyskanymi z Wisły oraz uzyskanymi w wyniku przeszukań. Grupa informatyków z ABW i CBŚ pracuje bardzo intensywnie nad odzyskaniem zapisów, szczególnie z tej grupy, która miała być zniszczona i utopiona - mówił Seremet. - Na razie w tej sprawie nic nie wskazuje na to, żeby był jakiś trop zagraniczny, na przykład prowadzący do obcych służb - oceniał prokurator generalny, pytany czy potwierdzają się słowa o scenariuszu tej sprawy "pisanym innym alfabetem" - co sugerował ówczesny premier Donad Tusk.
Służby specjalne obcych państw nie były zaangażowane w sprawę podsłuchiwania. Chodziło prawdopodobnie o zemstę - wynika z informacji przekazanej w ub.r. sejmowej speckomisji przez przedstawicieli ABW i policji.
Prokuratorskie zarzuty
Od lipca 2013 r. w dwu warszawskich restauracjach podsłuchano kilkadziesiąt osób z kręgu polityki, biznesu oraz byłych i obecnych funkcjonariuszy publicznych. Część nielegalnie podsłuchanych rozmów została opisana w tygodniku "Wprost". Prokuratura postawiła zarzuty biznesmenom Markowi Falencie i Krzysztofowi Rybce oraz Łukaszowi N. i Konradowi L. - pracownikom restauracji, w których dokonywano podsłuchów. Zarzuty dotyczą współudziału w nieuprawnionym zakładaniu i posługiwaniu się urządzeniem nagrywającym oraz ujawnieniu utrwalonych rozmów innym osobom. Grozi za to do 2 lat więzienia. Śledztwo przedłużone jest do 17 czerwca br. Wnioski o ściganie przestępstwa złożyło i uzyskało status pokrzywdzonego 39 osób. We wrześniu ub.r. jeden z wątków sprawy umorzyła Prokuratura Okręgowa w Warszawie - co do podsłuchanej nielegalnie rozmowy ówczesnego szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza z prezesem NBP Markiem Belką. Prokuratura uznała, że żaden z funkcjonariuszy publicznych nie przekroczył uprawnień, nie miało też miejsca niedopełnienie obowiązków. W grudniu ub.r. umorzono zaś wątek rozmowy b. ministra transportu Sławomira Nowaka i b. wiceministra finansów Andrzeja Parafianowicza. Uznano, że nie doszło do przekroczenia uprawnień przez Parafianowicza "polegającego na podjęciu działań wykraczających poza własne uprawnienia, zmierzających do uniemożliwienia kontroli podatkowej" firmy żony Nowaka i "wpływaniu na bieg tej kontroli albo na bieg analiz zainicjowanych przez organy służb skarbowych".
Autor: MAC / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24