Marek Pasionek - od początku nadzorował śledztwo ws. katastrofy smoleńskiej, w czwartek został odsunięty od sprawy - podało internetowe wydanie "Rzeczpospolitej". Według naszych informacji, prokurator miał na własną rękę kontaktować się z przedstawicielami amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości. Chciał dowiedzieć się, czy mogą oni pomóc ustalić polskim śledczym czy Rosjanie mieli możliwości techniczne, by spowodować katastrofę samolotu TU154M.
Jak dowiaduje się portal tvn24.pl ze źródeł zbliżonych do prokuratury prowadzącej śledztwo smoleńskie, Pasionek miał przekazać Amerykanom część materiałów ze śledztwa smoleńskiego, które nadzorował.
Zawieszenie Marka Pasionka jest efektem wewnętrznego postępowania wyjaśniającego prowadzonego w Naczelnej Prokuraturze Wojskowej. To wstęp do wszczęcia wobec niego postępowania dyscyplinarnego.
"Rz" na swoich stronach internetowych podała, że w siedzibie NPW opieczętowano pokój, w którym pracował. Zabrano mu też akta śledztwa.
Prokurator Generalny Andrzej Seremet poproszony o oficjalne potwierdzenie informacji o zawieszeniu w czynnościach jako nadzorującego śledztwo smoleńskie Marka Pasionka powiedział: nie potwierdzam, nie zaprzeczam. Odesłał nas do rzecznika prokuratury. Ten jest na urlopie.
Jak powiedział portalowi tvn24.pl kpt. Marcin Maksjan z Naczelnej Prokuratury Wojskowej, w piątek rano na jej stronie internetowej zamieszczony zostanie komunikat nt. odsunięcia Marka Pasionka od obowiązków.
Pasionek, który jest cywilem, pełni funkcję zastępcy szefa oddziału postępowania przygotowawczego Naczelnej Prokuratury Wojskowej. Zawiesić w czynnościach może go bezpośredni przełożony, czyli szef NPW gen. Krzysztof Parulski. Zapytany przez nas, dlaczego zawiesił Marka Pasionka odparł tylko: Na ten temat wypowie się rzecznik dyscyplinarny.
Prokurator kontra prokurator
Jak już rok temu pisał "Dziennik Gazeta Prawna" tajemnicą poliszynela jest fakt, że Marek Pasionek jest od dawna w ostrym konflikcie z szefem wojskowej prokuratury - gen. Krzysztofem Parulskim, który o swoim podwładnym ma zdanie "człowieka poprzedniej władzy". Konflikt sięga czasów, gdy Pasionek był. m.in. zastępcą Zbigniewa Wassermanna, koordynatora służb specjalnych w rządzie PiS. Parulski miał też zarzucać Pasionkowi, że korzystając ze swoich kontaktów nabytych w tamtych czasach kontaktował się z Amerykanami, aby pomogli w śledztwie m.in. przekazując swoje zdjęcia satelitarne z miejsca katastrofy.
Krytyka szła też w drugą stronę, opisuje "DGP". W lipcu ub.r. Pasionek poskarżył się na Parulskiego Andrzejowi Seremetowi za brak przygotowania jego wizyty w Moskwie. Miesiąc wcześniej Pasionek został wysłany do Rosji, by brać udział w czynnościach rosyjskiej prokuratury. Tyle, że na miejscu nikt na niego nie czekał, a rosyjski prokurator, który miał się nim zająć, był na urlopie. Pasionkowi cofnięto też zgodę na wgląd w akta, ponieważ z Naczelnej Prokuratury Wojskowej nie dotarło zaświadczenie, że został tam wysłany. Dwutygodniową pobyt zamiast na pracy, Pasionek spędził głównie w hotelu, a po powrocie do Polski w aktach nadzoru zobaczył krytyczne uwagi pod swoim adresem.
Pomimo ponawianych prób do czasu opublikowania tego artykułu, nie udało nam się skontaktować z Markiem Pasionkiem. Wyłączył telefon.
Źródło: rp.pl, tvn24.pl