Absurdalne - tak Beata Mazurek, rzeczniczka PiS, komentuje tłumaczenia profesor Małgorzaty Gersdorf, która wzięła udział w zaprzysiężeniu nowego sędziego Trybunału Konstytucyjnego Justyna Piskorskiego. Słowa krytyki pod adresem I Prezes Sądu Najwyższego płyną również ze strony opozycji.
W poniedziałek Małgorzata Gersdorf pojawiła się w Pałacu Prezydenckim. I Prezes Sądu Najwyższego wzięła udział w uroczystości ślubowania sędziego nowego Trybunału Konstytucyjnego Justyna Piskorskiego, za co została skrytykowana przez część opozycji i prawników. Komentowano między innymi, że jej obecność na uroczystości "podważa zasadność protestów w obronie zależnych sądów".
"Bezrefleksyjnie poszłam do Pałacu"
Swój udział w zaprzysiężeniu sędziego TK Gersdorf wyjaśniała we wtorek w "Faktach TVN". - Moja obecność była spowodowana zaproszeniem prezydenta, które otrzymałam wieczorem i wpisałam w kalendarz - tłumaczyła. - Bezrefleksyjnie poszłam do Pałacu Prezydenckiego. Uważałam, że będzie to dobra sposobność, żeby ewentualnie porozmawiać o nowej ustawie o Sądzie Najwyższym. Ale do tego nie doszło. Jak widzę z odzewu ludzi, to był błąd - stwierdziła.
Zapewniała, że nigdy nie sprzeniewierzyła się konstytucji i nadal będzie jej bronić. A jej opinie dotyczące zmienionego przez PiS Trybunału Konstytucyjnego pozostają niezmienne.
"Totalna krytyka środowiska"
W środę tłumaczenia profesor Gersdorf skomentowała rzeczniczka PiS. - Osoba, która jest prezesem Sądu Najwyższego, naprawdę nie może mówić, że nie była świadoma tego, co robi, gdzie jest, w czym uczestniczy - argumentowała Mazurek. - To są bajki dla dorosłych - dodała.
Posłanka PiS zwróciła uwagę, że Gersdorf niejednokrotnie dawała wyraz temu, że jest zaangażowana po stronie opozycji. - A to, że poszła na zaprzysiężenie sędziego, to bardzo dobry sygnał - zaznaczyła. - Dlaczego się z tego wycofała? Z bardzo prostej przyczyny. Bo spotkała się z totalną krytyką środowiska, które do tej pory ją wychwalało. A dlaczego ją wychwalało? Dlatego, że krytykowała Prawo i Sprawiedliwość - przekonywała Mazurek.
"Kroki podjęte bezrefleksyjnie"
Udział I Prezes SN w uroczystości zaprzysiężenia w Pałacu Prezydenckim wyjaśniał w opublikowanym na stronie Sądu Najwyższego jego rzecznik, Michał Laskowski.
"Wobec licznych komentarzy związanych z obecnością pierwszego prezesa SN na uroczystości wręczenia przez pana prezydenta nominacji panu Justynowi Piskorskiemu, w imieniu pani profesor Małgorzaty Gersdorf proszę o przyjęcie zapewnienia, że w trudnym okresie stresów i przepracowania, każdemu z nas zdarzają się kroki podjęte bezrefleksyjnie, z przeoczeniem specyficznych uwarunkowań, które powinny być brane pod uwagę w działalności publicznej pierwszego prezesa Sądu Najwyższego" - głosi oświadczenie rzecznika.
"Trudno to komentować"
Do tych tłumaczeń odniósł się prezydencki minister Andrzej Dera, który w środę w Radiu Zet ocenił, że oświadczenie Sądu Najwyższego jest "kuriozalne" i "pokazuje w niezbyt dobrym świetle samą panią prezes Sądu Najwyższego". - To jest coś, co mi naprawdę trudno komentować - dodał. Jak mówił, komunikat Sądu Najwyższego sprawił, że zrobiło się mu "dziwnie na sercu".
- Jak się czyta to oświadczenie, naprawdę to proszę sobie przeczytać, mamy nową jednostkę, którą będzie można tłumaczyć różne, dziwne rzeczy, czyli bezrefleksyjność, coś takiego - podkreślił.
Zrobiła "coś bardzo grubego"
Słowa krytyki pod adresem I Prezes Sądu Najwyższego popłynęły również ze strony opozycji.
- Czasem jest tak, że ludzie zaczynają postępować zgodnie z tym, czego chce władza, która zmierza w kierunku, powiedzmy, dyktatury - ocenił Adam Szłapka z Nowoczesnej. - Od sędziów, od funkcjonariuszy państwa powinno się wymagać jak najwięcej. Powinni stać po stronie konstytucji i stać po stronie tych wartości, które tworzą państwo prawa - dodał poseł.
Były doradca prezydenta Bronisława Komorowskiego, profesor Tomasz Nałęcz, we wtorkowych "Faktach po Faktach" stwierdził z kolei, że Małgorzata Gersdorf zrobiła coś "bardzo grubego". - Najbardziej mnie zniesmaczyło dzisiejsze wyjaśnienie pani profesor. (...) Sądzę, że to objaśnienie nie jest szczere - ocenił Nałęcz.
Rafał Grupiński z Platformy Obywatelskiej również nie szczędził krytyki pod adresem profesor Gersdorf, stwierdzając, że był "niemile zaskoczony" jej obecnością na zaprzysiężeniu w Pałacu Prezydenckim.
- To jest zawód na pani prezes Sądu Najwyższego - stwierdził. - Byłem zaskoczony i to niemile zaskoczony, że zobaczyłem panią prezes Sądu Najwyższego obok pana Muszyńskiego [sędziego TK Mariusza Muszyńskiego - przyp. red.], człowieka, który w ogóle nie powinien piastować żadnej funkcji w wymiarze sprawiedliwości. Coś było nie tak. Jeśli tłumaczenie jest tak słabe, wolałbym, aby tego rodzaju błędu prezes nie popełniała, bo patrzy na nią po protestach cała Polska - dodał polityk.
"Ręce opadają"
W programie "Jeden na jeden" w środę rano Władysław Kosiniak-Kamysz, prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego, stwierdził, że pani prezes powinna przeprosić.
- To oświadczenie wydaje mi się większym błędem niż sama obecność, niż pójście na zaprzysiężenie. To jest przykre - mówił Kosiniak-Kamysz. - Widząc panią prezes, która protestowała i mówiła o niezgodności z konstytucją wielu ustaw, które są przyjmowane, o tym, żeby sędziowie trzymali się twardo i nie ulegli presji, to ręce opadają, jak się widzi panią prezes stojącą podczas zaprzysiężenia - podsumował.
Autor: MKK//now / Źródło: TVN 24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Rafał Guz