- W przedstawionej mi do podpisu ustawie widzę rozwiązania, które mogą grozić dalszą komercjalizacją telewizji publicznej - mówił Lech Kaczyński, który zawetował przygotowaną przez PO nowelę ustawy medialnej. Żeby odrzucić weto prezydenta potrzeba 3/5 głosów w Sejmie.
Prezydent uzasadniając weto argumentował, że nowelizacja ta "na pewno nie jest narzędziem udoskonalania" mediów publicznych.
Lech Kaczyński liczy, że przed głosowaniem w Sejmie nad odrzuceniem jego weta posłowie, będą mieć czas na "chwilę refleksji".
Zaznaczył jednak, że weto nie oznacza, że nie widzi problemu reformy w mediach publicznych. - Tutaj działamy w sferze, którą bez przerwy trzeba udoskonalać, trudno o rozwiązania całkowicie optymalne, ale na pewno narzędziem owego udoskonalania nie jest ta ustawa - powiedział prezydent.
Katarasińska: Jestem przerażona
- W tej ustawie nie ma nic niebezpiecznego dla mediów publicznych - komentowała na gorąco w TVN24 jedna z autorek noweli Iwona Śledzińska-Katarasińska z PO.
- Jestem przerażona, bo prezydent chyba zawetował inną ustawę niż tę, którą otrzymał. W przekazanej mu przez parlament nie ma bowiem mowy o żadnym naruszeniu równowagi w mediach. Nie ma nic o mediach publicznych, poza wymogiem obsadzania rad nadzorczych i zarządów mediów publicznych z konkursu. Czy w takim razie to konkursy mają doprowadzić do prywatyzacji mediów publicznych? - pytała szefowa sejmowej komisji kultury.
Posłanka stwierdziła, że nie wie, dlaczego prezydent zawetował ustawę. - Nie rozumiem komentarza pana prezydenta (uzasadniającego weto-red.) i z przykrością muszę stwierdzić, że się rozczarowałam. Jeśli pan prezydent jest obrońcą równowagi, która oznacza, że mediami publicznymi rządzi koalicja PiS-LPR-Samoobrona, to czarno to wszystko widzę.
Pytana, jak Platforma zamierza przekonać SLD do głosowania za odrzuceniem prezydenckiego weta, odpowiedziała lakonicznie: - Zawsze powtarzałam: będzie weto, będziemy rozmawiać.
I dodała: - Albo konserwujemy ten stan na rynku medialnym do 2012 r., albo proponujemy nowe otwarcie. Ustawa miała być początkiem dyskusji, chcieliśmy przygotować rynek medialny do konkurencji z europejskim rynkiem medialnym.
Kowal: Prezydent zamknął drogę szaleństwu
Paweł Kowal uważa, że weto prezydenta "zamyka drogę szaleństwu", jakie miała wprowadzić ta nowela.
- Weto prezydenta stoi na drodze bardzo złej ustawie, która była elementem realizacji obsesji PO. Obsesji na punkcie mediów publicznych - powiedział poseł PiS. - Mam nadzieję, że to weto przypomni PO, że jest jednak sens rozmawiać i z opozycją, i z panem prezydentem o tym, jak ma wyglądać ład medialny w Polsce - podkreślił Kowal.
SLD: Zgłosimy własny projekt
Platforma będzie miała duży problem z odrzuceniem weta prezydenta. SLD ustami Jerzego Szmajdzińskiego zapewniło, że w tej sprawie nie wesprze rządu. - Uważamy, że ta ustawa w znacznym stopniu uzależnia media od rządu, a my jesteśmy przeciwni takim działaniom dlatego wstrzymamy się od głosu - powiedział Szmajdziński.
Szef klubu SLD zapewnił, że jego klub krytycznie ocenia obecny stan mediów publicznych. - Zgłosimy własny projekt nowelizacji ustawy, który w inny sposób pozwoli na przeprowadzenie ważnych zmian. Oparty on będzie na tym, że w przypadku nieprzyjęcia przez Sejm sprawozdania KRRiTV nastąpi wygaśnięcie Rady. Te propozycje dajemy rządzącej koalicji jako dowód, że nie mamy układu z PiS - zaznaczył Szmajdziński.
Spotkanie dla "show"
Przed ogłoszeniem weta prezydent spotkał się z przedstawicielami klubów parlamentarnych. Lech Kaczyński nie zdradził im wprost, jaką podjął decyzję. Jednak politycy przewidywali weto. Szef klubu PSL Stanisław Żelichowski ocenił po spotkaniu, że weto jest przesądzone. Także Grzegorz Dolniak z PO stwierdził, że prezydent zwołał przedstawicieli klubów mając już określone zdanie na temat nowelizacji.
Kontrowersyjna nowelizacja
Autorką nowelizacji jest Platforma Obywatelska, a wspiera ją w parlamencie Polskie Stronnictwo Ludowe.
W piątek mijał termin, w którym prezydent mógł nowelizację ustawy medialnej podpisać, zawetować lub zaskarżyć do Trybunału Konstytucyjnego.
Nowelizacja nie zapewnia odpolitycznienia mediów publicznych
Najpoważniejszym punktem spornym na linii rząd-prezydent w kwestii ustawy medialnej jest przepis przyznający ministrowi skarbu kompetencje do odwoływania członków zarządu w TVP i Polskim Radiu.
Ten zapis został początkowo wycofany w Sejmie, ale przywrócony poprawką w Senacie. Prawo i Sprawiedliwość wskazywało, że ta poprawka narusza niezależność mediów publicznych.
Nowelizacja znacznie ograniczają również kompetencje KRRiT. Przyznawanie koncesji, kontrolowanie nadawców - z wyjątkiem kontroli programowej - przechodzi do Urzędu Komunikacji Elektronicznej.
Prezydent Lech Kaczyński już wcześniej ocenił, że nowelizacja nie zapewnia odpolitycznienia mediów publicznych.
Do odrzucenia weta głowy państwa potrzeba w Sejmie większości 3/5 głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów. Aby kluby PO i PSL mogły tego dokonać, potrzebują poparcia Lewicy, której szef Wojciech Olejniczak zapowiedział, że klub wstrzyma się od głosu.
Źródło: PAP, lex.pl