Nie zamierza przestrzegać "durnego" prawa i respektować "durnych" wyroków sądu - tak prezydent Lubina, Robert Raczyński, komentuje swoją decyzję o przyjęciu na stanowisko swojego doradcy byłego naczelnika jednego z wydziałów Urzędu Miejskiego, skazanego prawomocnym wyrokiem za łamanie m.in. ustawy kominowej. Urzędnik ustąpił ze stanowiska na kilkanaście dni, po czym wrócił i obecnie zajmuje się prawie tym samym, za co został skazany.
Obecny doradca prezydenta był naczelnikiem jednego z wydziałów w Urzędzie Miejskim w Lubinie. Sąd skazał go prawomocnym wyrokiem za złamanie przepisów. Choć prawo wyraźnie mówi, że jedna osoba może zasiadać tylko w jednej spółce miejskiej i pobierać jedno wynagrodzenie, naczelnik obdarował współpracowników kilkoma posadami i kilkoma wypłatami.
Nie zamierzam przestrzegać durnego prawa i respektować durnych wyroków sądu Robert Raczyński, prezydent miasta Lubina
Pełnomocne zawiasy
Jak tłumaczy Dariusz Szymacha, dziennikarz tygodnika "Konkrety", cała historia wyszła na jaw dzięki kontroli, przeprowadzonej w urzędzie przez Najwyższą Izbę Kontroli. - NIK zauważył, że w spółkach z udziałem Gminy Miejskiej Lubin zatrudniana jest wąska grupa osób i w powszechnym mniemaniu są to osoby, związane z prezydentem miasta - mówi. Jak tłumaczy dziennikarz, sprawa ta dotyczyła aż dziewięciu osób, które, jak wyliczył NIK, pobrały dla siebie nielegalne wynagrodzenie w wysokości ponad 600 tys. zł.
Sąd w Lubinie wymierzył naczelnikowi karę sześciu miesięcy w zawieszeniu na trzy lata. Urzędnik nie zgadzał się z wyrokiem i odwołał się do sądu drugiej instancji, ten jednak wyrok podtrzymał. W związku z tym urzędnik ustąpił ze stanowiska. Jednak po krótkiej przerwie wrócił do urzędu. Naczelnik stał się doradcą prezydenta, bowiem jak się okazuje, prawo zabrania zatrudnienia karanego urzędnika, ale karanego doradcy już nie.
- Jeżeli taka praktyka ma miejsce, z pewnością jest to jakieś wykorzystanie luki w prawie po to, żeby umożliwić danej osobie funkcjonowanie w tym samym środowisku, natomiast nie na tej samej pozycji - twierdzi Krzysztof Bramorski, radca prawny.
Każdego obywatela, a tym bardziej osobę publiczną, obowiązuje bezwzględne przestrzeganie prawa. Tłumaczenie się, że przepisy są durne i dlatego nie będę ich przestrzegał nie mieści się w głowie i nie powinno mieć miejsca. To podważa zaufanie obywateli do przepisów prawa czy jakiegoś szacunku do prawa. Adam Sawicki, Fundacja Batory
Jak się okazuje, były naczelnik oprócz doradzania prezydentowi, reprezentuje go również na forum miejskich spółek, oraz jest prezesem rady nadzorczej jednej z nich. Wciąż więc zajmuje się dziedziną, za którą został skazany, czyli nadzoruje miejskie spółki, mimo że zgodnie z wyrokiem, działał na ich szkodę.
"Durne" przepisy
Zdaniem prezydenta Lubina, wyrok skazujący byłego naczelnika jest "durny", dlatego nie ma on zamiaru go przestrzegać. - Jest wiele durnych przepisów, z którymi się nie zgadzam i ich nie realizuję - mówi Raczyński. Jak twierdzi, mieszkańcy dobrze znają jego opinie na ten temat, którą zresztą im wielokrotnie przekazuje.
Jak tłumaczył Adam Sawicki z Fundacji Batorego, "każdego obywatela, a tym bardziej osobę publiczną, obowiązuje bezwzględne przestrzeganie prawa". -Tłumaczenie się, że przepisy są durne i dlatego nie będę ich przestrzegał nie mieści się w głowie i nie powinno mieć miejsca. To podważa zaufanie obywateli do przepisów prawa czy jakiegoś szacunku do prawa - komentuje wypowiedź prezydenta.
Źródło: TTV
Źródło zdjęcia głównego: TTV