Sytuacja w kopalni i elektrowni "Turów" jest zła. - Niektórzy pracownicy pracują po 16 godzin tylko po to, aby utrzymać prace elektrowni - zaalarmował nas na platformę Kontakt TVN24 internauta proszący o zachowanie anonimowości. Informacje przez niego przekazane w rozmowie z tvn24.pl potwierdził Cezary Bujak, kierujący akcją ratowniczą w "Turowie".
Woda dostała się do wyrobisk odkrywkowej kopalni Turów. Kopalnia ograniczyła wydobycie, a ponad 250 pracowników musiało zostać ewakuowanych. - Ratowaliśmy to, co się dało ratować i zabezpieczyć - powiedział TVN24 Mirosław Wójtowicz, mieszkaniec Bogatyni, który pomagał ratować kopalnię. - Zerwało drogę, zabrało samochody, nadkrywkę poniosło i zaczęło zalewać poziomy na dole - dodał.
"Luzujemy ludzi na ile się da"
Jaki poinformował nas jeden z internautów, pracownicy kopalni i elektrowni mieszkający w Zgorzelcu z powodu zniszczonego mostu na rzece Witce mają problem z dojechaniem do "Turowa". W tej chwili niektórzy pracownicy pracują po 16 godzin tylko po to, aby utrzymać prace elektrowni - dodał.
Cezary Bujak, który kieruje akcją ratowniczą w kopalni przyznaje, że "czasami tak się zdarza". - Luzujemy ludzi na ile możemy - mówi w rozmowie z portalem tvn24.pl
Zapasy węgla na tydzień
Obecnie trwa akcja zmierzająca do przywrócenia pracy kopalni, w której pracuje ok. czterech tysięcy osób. Według szacunków spółki, z chwilą ustąpienia opadów, pełne wydobycie będzie możliwe w ciągu kilku dni.
W elektrowni Turów pracują dwa z siedmiu bloków. Niepracujące bloki są gotowe do uruchomienia po wznowieniu dostaw węgla i odbioru popiołów.
Jak poinformowała spółka, posiadane przez elektrownię zapasy węgla pozwalają na utrzymanie elektrowni w ruchu przez okres około tygodnia. Ubytek produkcji energii w PGE Elektrownia Turów jest uzupełniany przez uruchamianie dodatkowych bloków produkcyjnych w innych elektrowniach Grupy PGE: Bełchatów, Opole, Dolna Odra.
Kilka miesięcy odbudowy
Szef MSWiA Jerzy Miller zapewnił w niedzielę, że dostawa energii dla mieszkańców Dolnego Śląska nie jest jednak zagrożona. Dodał, że w najbliższych dniach elektrownia Turów, której zbiornik wody na rzece Rudawka nie wytrzymał sobotniego przyboru wody, przystąpi do jego odbudowy tak, aby spiętrzyć wodę do dwóch metrów. Następnie, po analizie sytuacji, mają zostać podjęte dalsze prace nad odbudową zbiornika. Jak dodał, odbudowa całej wyrwy może potrwać kilka miesięcy.
Elektrownia Turów do systemu energetycznego kraju dostarcza ok. 7 proc. energii. Podstawowym paliwem jest węgiel brunatny z leżącej nieopodal odkrywki.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Kontakt TVN24