Dramatyczna sytuacja w szpitalu w Krośnie. Kilkudziesięciu mieszkańców miasta zebrało się pod placówką, by protestować w obronie jedynego w mieście szpitala. - Ja umieram pomału. Walczę wszystkimi siłami. Co ja mam teraz zrobić? Gdzie ja mam teraz pójść? - pytała zrozpaczona pacjentka.
W czwartek wojewoda podkarpacki Mirosław Karapyta nie zgodził się na czasowe wygaszenie działalności Wojewódzkiego Szpitala Podkarpackiego w Krośnie. Wnioskowała o to dyrekcja placówki. Tymczasem dyrektor zapowiada od poniedziałku ewakuację oddziałów, jeżeli lekarze nie cofną wypowiedzeń. Medycy złożyli je, bo nie widzą możliwości dalszej współpracy z szefem placówki. W szpitalu zgromadzili się pacjenci, którzy protestują przeciwko zamykaniu placówki. - Ten dyrektor nie szanuje pacjenta. (...) Jako pacjenci prosimy: jak ma honor, niech odejdzie - mówią zdesperowani ludzie.
"To jest bardzo przykra sytuacja"
- To jest bardzo przykra sytuacja. Tylu lekarzy, którzy nie chcą pracować z jednym człowiekiem. Pan dyrektor Kocoń powinien odejść honorowo. Jeszcze powiedzieć wszystkim przepraszam - mówi jedna z pielęgniarek.
Jedyną szansą na powstrzymanie dramatu pacjentów szpitala jest podpisanie przez lekarzy oświadczeń, że zapewnią opiekę medyczną, uważa dyrektor. Lekarze deklarują, że nie zaprzestaną pracy, ale dyrektor pyta w jakiej formie.
Jesteśmy wierni naszemu przyrzeczeniu i nie zostawimy naszych pacjentów bez opieki. Pomimo złożonych przez nas wypowiedzeń, nie odejdziemy od łóżek i nie pozwolimy na likwidację naszego szpitala. oświadczenie lekarzy
W piątek personel otrzymał oświadczenia do podpisu. Lekarze zapowiedzieli jednak, że podpisów nie złożą co oznacza zawieszenie działalności szpitala przez dyrektora.
Wygaszenie działalności
Trudna sytuacja jest wynikiem złożenia przez 118 lekarzy krośnieńskiego szpitala wypowiedzeń. Ich termin upływa 30 listopada.
Wycofanie wypowiedzeń warunkują odwołaniem dyrektora placówki. Ich zdaniem współpraca z nim jest niemożliwa, ponieważ - jak mówią - dyrektor zarządza szpitalem w sposób despotyczny.
Czasowe wygaszenie szpitalnych oddziałów ma objąć okres od 1 grudnia br. do 28 lutego 2010 roku.
Negocjacje i "nie" wojewody
W czwartek odbyły się negocjacje między lekarzami i dyrektorem, które nie przyniosły porozumienia. Jak poinformował jeden z lekarzy, Jacek Krzanowski, personel medyczny zapozna się teraz z protokołem negocjacji. W piątek mają wydać oświadczenie w tej sprawie. Również w piątek komunikat ma wydać dyrekcja szpitala.
Tymczasem w czwartek wojewoda podkarpacki Mirosław Karapyta nie zgodził się na czasowe wygaszenie działalności Wojewódzkiego Szpitala Podkarpackiego. Dyrektor placówki Mariusz Kocój nie chciał komentować tej decyzji. Wojewoda podjął ją po konsultacjach i zebranych opiniach m.in. wojewódzkich konsultantów medycznych, sejmiku wojewódzkiego, NFZ i Rady Społecznej Szpitala.
Lekarze będą leczyć?
Lekarze ze szpitala w Krośnie zapewnili, że nie zostawią pacjentów bez opieki. W specjalnym apelu skierowanym do mieszkańców Krosna napisali, że dla nich "najważniejsze jest dobro pacjentów, dobro mieszkańców miasta i okolic".
- Jesteśmy wierni naszemu przyrzeczeniu i nie zostawimy naszych pacjentów bez opieki. Pomimo złożonych przez nas wypowiedzeń, nie odejdziemy od łóżek i nie pozwolimy na likwidację naszego szpitala - zapewnili w piśmie.
Obecnie trwa analizowanie prawnych możliwości tej opieki.
Lekarze skonfliktowani z dyrektorem zarzucają mu despotyzm i dlatego, dopóki dyrektorem jest Mariusz Kocój, nie wycofają wypowiedzeń. W apelu podkreślili także, że ich protest "jest sprzeciwem wobec manipulacji, kłamstwa i niekompetencji dyrektora Kocója, który realizację programu naprawczego stworzonego przez poprzedników przedstawia jako własne, autorskie osiągnięcie".
Szpital już źle działa
Od ubiegłego tygodnia szpital nie przyjmuje pacjentów na planowe zabiegi. Przyjmowane są przypadki "nagłe, pilne i ostre". Wcześniej także były ograniczenia w przyjmowaniu pacjentów, ale miały związek z brakiem środków finansowych, ponieważ limit wynikający z kontraktu szpital już wypracował. W szpitalu obecnie przebywa 500 pacjentów na 700 łóżek.
Jeżeli miałoby dojść jednak do wygaszania oddziałów, to w ostatnim "pełnym" tygodniu miesiąca pacjenci już przebywający w szpitalu, i nadal wymagający leczenia, będą przewożeni do innych placówek, m.in. do Przemyśla, Rzeszowa i Dębicy.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24