Nie ma sprzętu, nie ma pieniędzy, a co najgorsze nie ma pomysłu, jak wyciągnąć polską Marynarkę Wojenną na powierzchnię. W czwartek w Warszawie odbyło się w tej sprawie tajne spotkanie admiralicji z szefami wojska i Biura Bezpieczeństwa Narodowego.
- Marynarka jest najbardziej zaniedbanym rodzajem wojsk - przyznaje szczerze adm. Tomasz Mathea, dowódca Marynarki Wojennej RP. - Model, w którym obecnie marynarka funkcjonuje jest archaiczny - dodaje wiceminister obrony narodowej Marcin Idzik.
Pięć mld zł to za mało
Jak twierdzi kmdr Maksymilian Dura, marynarz emeryt, do 2025 z tych okrętów, które pływają w tej chwili, nie zostanie już nic. Mówiąc potocznie, przejdą one na emeryturę. Dodatkowo Polska nie będzie remontować przekazanym nam przez Stany Zjednoczone fregat Pułaski i Kościuszko. W efekcie za trzy lata zostanie nam jeden okręt podwodny, a w tle 10-letnia budowa korwety "Gawron" - albo ją dokończymy, albo zamówimy nowy okręt i znowu stracimy 10 lat.
Minister obrony Tomasz Siemoniak przeznaczył 5 mld zł na modernizację Marynarki, choć eksperci przyznają, że to kropla w morzu potrzeb.
Po co w ogóle inwestować w to pieniądze? Chociażby dlatego, by chronić szlaki handlowe, czy odpierać ewentualne ataki terrorystyczne z morza - tłumaczą eksperci.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24