Niesłusznie oskarżony, spędził rok w areszcie. Wojciech Lenk, były policjant trafił za kratki na podstawie zeznań dwóch przestępców. Teraz domaga się od państwa miliona złotych zadośćuczynienia. - Nie ma jednak takiej kwoty, która wynagrodzi mi rok w więzieniu i siedem lat sądowej gehenny - mówił w programie "24 Godziny".
Wojciech Lenk za kratki trafił na podstawie zeznań dwóch przestępców (oskarżonych wcześniej m.in. o kradzieże samochodów, wymuszenia, napady), którzy twierdzili, że współpracował z mafią. Po siedmiu latach sąd pierwszej i drugiej instancji uniewinnił Lenka z 6 na 8 zarzutów, jeden uznał za przedawniony, a kolejny – za czyn o znikomej szkodliwości.
- Czuję się już oczyszczony ze wszystkich zarzutów - mówił w programie "24 Godziny". Jak dodał, teraz zamierza złożyć pozew o niesłuszne aresztowanie. Za 356 dni w areszcie domaga się od państwa miliona złotych.
Winny prokurator i BSW?
Winą za niesprawiedliwe aresztowanie obarcza prokuratora prowadzącego śledztwo - Marka Wełnę oraz funkcjonariuszy z Biura Spraw Wewnętrznych, którzy gromadzili materiały przeciwko niemu. - Oparte były na pomówieniach przestępców, którzy podejrzani byli o udział w zorganizowanej grupie przestępczej - mówi Lenk.
Według niego, w jego sprawie złamano dwie podstawowe zasady - domniemania niewinności i prawdy obiektywnej. - Ale nie jestem jedynym tak potraktowanym przez prokuratora Wełnę - mówi.
Sokołowski: bywa, że jesteśmy pod presją
Jak przyznaje rzecznik KGP Mariusz Sokołowski, przypadki pomówień policjantów przez przestępców niestety się zdarzają. - Takie pomówienie to sposób obrony lub odegrania się na funkcjonariuszu - uważa. Jak przyznaje, Komendant Główny Policji wystosował w tej sprawie pismo do prokuratura generalnego, by bardzo dokładnie takie przypadki badać.
Sokołowski dodaje, że w zeszłym roku do KGP wpłynęło ponad 3 tysiące doniesień o przekroczeniu uprawnień przez policjantów. - 400 zostało przesłanych do prokuratury - wyjaśnia.
Rzecznik KGP jest również zdania, że funkcjonariusze BSW nie zawinili w sprawie Lenka. - Policja działała na zlecenie prokuratury - przekonuje.
Dodaje jednak, że każdą taką sprawę trzeba rozpatrywać indywidualnie. - To kwestie bardzo skomplikowane, poza tym działamy wówczas często pod presją, bo o pomówionym policjancie od razu mówi się w mediach - przyznaje. Zapewnia też, że przede wszystkim policji i prokuraturze zależy na eliminacji osób, które łamią prawo. - Ale jeśli trzeba bronić policjanta, nie wahamy się tego robić - zaznacza.
Zabrakło przedstawicieli prokuratury
Do programu zaproszony był również przedstawiciel Prokuratury Krajowej Edward Zalewski. Nie mógł jednak pojawić się w studiu.
Z informacji przekazanych przez rzeczniczkę prokuratury Katarzynę Szeską wynika, że materiały dotyczące Wojciecha Lenka są wciąż badane w biurze ds. przestępczości zorganizowanej. Badanie sprawy nie zostało jeszcze zakończone, ponieważ akta nadal pozostają w sądzie w Piotrkowie Trybunalskim.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24