Lekarze przez lata przypisywali mu autyzm. Gdy Grzegorz Płonka trafił do Instytutu Fizjologii i Patologii Słuchu w Kajetanach okazało się jednak, ze po prostu nie słyszy. Wszczepiono mu implant, a przed Grzegorzem otworzył się cały świat dźwięków. Teraz rozwija swój muzyczny talent. Materiał "Faktów" TVN.
Grzegorz Płonka ma 27 lat. Gdy był mały, lekarze orzekli, że jest głęboko upośledzony. Przez lata podejrzewano u niego autyzm.
- Nie lubił dotyku, uciekał od dotyku, to była pierwsza sprawa, która sugerowała autyzm - wyjaśnia Małgorzata Płonka, matka Grzegorza.
Kiedy miał 13 lat, trafił na badania do Instytutu Fizjologii i Patologii Słuchu w Kajetanach. Tam właśnie okazało się, że chłopak prawie nie słyszy. Lekarze wszczepili mu implant słuchowy, a Grzegorz zaczął uczyć się, jak na nowo żyć.
- Jak wrócił do domu, to poszedł do lasu, słuchał ptaków, delektował się nowymi dźwiękami - wspomina pani Małgorzata.
"To jest cud"
Grzegorz zaczął uczyć się mówić. Okazało się, że ma ogromny talent muzyczny. Postanowił go rozwijać. Obecnie jest uczniem szkoły muzycznej.
Latem został zaproszony do wzięcia udziału w pierwszym międzynarodowym festiwalu osób z zaburzeniami słuchu Zagrał "Sonatę Księżycową" Ludwiga van Beethovena.
- Jeżeli jurorzy powiedzieli, że zagrał lepiej Beethovena niż zrobiłby to Beethoven, to ja mogę tylko powiedzieć: to jest cud - podkreśla prof. Henryk Skarżyński, dyrektor Instytutu Fizjologii i Patologii Słuchu.
Rodzina nie ma pretensji do lekarzy, którzy lata temu źle zdiagnozowali Grzegorza. Apeluje jednak do innych, by nie lekceważyli badań słuchu
Autor: kg/tr / Źródło: "Fakty" TVN
Źródło zdjęcia głównego: "Fakty" TVN