Odtajniony raport Julii Pitery ma fatalne recenzje. Minister do walki z korupcją nie wykazała dowodów na to, że CBA łamało prawo. Zamiast tego posługiwała się informacjami powszechnie znanymi i publikowanymi w gazetach - napisała "Polska". - Pani Pitera zajmowała się śledzeniem dorszy, które mógł zjeść na kolację ktoś z poprzedniego rządu. Dowiedzieliśmy się tego, o czym wiedzieliśmy wcześniej - skomentował w TVN24 Zbigniew Ziobro.
O tym, że w odtajnionym raporcier Julii Pitery nie ma dowodów na łamanie prawa przez CBA napisała w środę "Polska". I skomentowała raport: "To amatorszczyzna".
Padły także inne określenia - "kompromitacja" czy "tanie opracowanie". Dokument przygotowany przez minister odpowiedzialną za walkę z korupcją w obecnym rządzie nie odpowiada na żadne ważne pytanie dotyczące głośnych akcji CBA - czytamy.
Pitera miała w nim szczegółowo opisać jak CBA naginało i łamało prawo. Zamiast wyjaśnień, autorka produkowała kolejne pytania.
"Trzeba odpowiedzieć na pytanie, czy zaniechania legislacyjne były wynikiem zwykłego niedbalstwa (co jest oczywiście niedopuszczalne w działaniu żadnej instytucji publicznej), czy też było to działanie zamierzone, które pozwoliło na uznaniowość i dostosowanie środków do założonego z góry celu" - czytamy w raporcie.
"Szef CBA przesadził"
- Dowiedzieliśmy się znowu tego, o czym wiedzieliśmy już wcześniej - komentuje w TVN24 poseł PiS Zbigniew Ziobro. - Pani Pitera powtarza gazetowe informacje, które zostały wcześniej rozstrzygnięte przez prokuraturę - dodaje były minister sprawiedliwości.
Głos ws. informacji zawartych w raporcie zabrał także Janusz Zemke z SLD. - Wszystkie sygnały o kupowaniu broni jak i wynajmowaniu pomieszczeń bez procedur przetargowych świadczą o tym, że najdelikatniej mówiąc procedura tworzenia CBA była dość radosna - ocenił Zemke.
Swojej minister bronił podczas środowej konferencji szef rządu Donald Tusk.
- Nie zlecałem śledztwa przy pomocy działań operacyjnych, tylko zebranie informacji tak, bym mógł wyrobić sobie opinię na temat tego, czy minister Kamiński przekroczył swoje uprawnienia za rządów PiS, to znaczy czy może w ogóle pełnić tę funkcję - powiedział premier. - Raport Pitery potwierdza moją opinię: szef CBA w kilku sprawach przesadził, ale nie jest to wystarczający powód, żeby skracać mu kadencję - dodał Tusk.
Dokumenty w kartonach, a nie w sejfach
Julia Pitera opisuje również uchybienia, którą mogą spowodować "zagrożenie dla ochrony informacji niejawnych przetwarzanych w systemach informatycznych".
Czytamy o zakupie broni bez odpowiednich rozporządzeń, wynajęciu lokali bez procedury przetargowej, kartonowych pudłach, w których leżały papiery CBA i braku odpowiednich szaf do przechowywania dokumentów.
Jest też wątek braków kadrowych w Wydziale Rozpoznania Informacji CBA. Zdaniem autorki raportu, "nie wypracowano metodologii sortowania pod kątem merytorycznym napływającej masowo korespondencji".
W raporcie nie ma jednak nawet szczątkowych informacji o wycieku dokumentów.
Ile za działkę na Helu?
Co więc znajdziemy w raporcie Pitery? Głównie informacje, które już dawno trafiły do prasy. Jak podaje Pitera, Beata Sawicka miała żądać 100 tys. zł łapówki na przyszłą kampanię wyborczą.
Zdaniem minister do walki z korupcją, Jarosław Kaczyński wiedział o przygotowywanej prowokacji wobec posłanki PO, a szef CBA Mariusz Kamiński wykorzystał sprawę Sawickiej do ataku na Platformę.
Pitera umieściła w aneksie do raportu także fragmenty stenogramu z podsłuchanych rozmów między Sawicką a funkcjonariuszem CBA. Posłanka PO mówiła, jak "łatwo będzie można zarobić na prywatyzacji" i ile żąda za pomoc w kupnie działki na Helu.
Źródło: TVN24, "Polska"