- Ktoś kto staje na czele największej organizacji religijnej na świecie powinien mieć swoją przeszłość osobistą czystą jak łza - powiedział Adam Szostkiewicz w "Faktach po Faktach" odnosząc się do wątpliwości związanych z przeszłością papieża Franciszka i twierdzeniach o współpracy z argentyńską juntą wojskową.
Wraz z wyborem kard. Bergoglio na papieża, wróciły zarzuty sprzed lat. Zdaniem argentyńskiego dziennikarza, autora książki "Cisza", obecny papież w 1976 r. przyczynił się do wydania w ręce wojskowej junty dwóch jezuitów.
Niepewna przeszłość nowego papieża
Publicysta Adam Szostkiewicz twierdzi, że wątpliwości związane z przeszłością Franciszka działają na niekorzyść całego Watykanu.
- To, że nie ma jednoznacznych ustaleń jeśli chodzi o udział obecnego papieża w tamtym okropnym dla Argentyny czasie oznacza, że niczego nie możemy powiedzieć jednoznacznie - twierdzi.
Jego zdaniem "ktoś kto staje na czele największej organizacji religijnej na świecie powinien mieć swoją przeszłość osobistą czystą jak łza." - W interesie samego Watykanu i nowego papieża oraz jego otoczenia (...) jest to, by jego przeszłość była ostatecznie wyświetlona, a sprawa ostatecznie zamknięta - podkreślił.
Szostokiewicz potwierdził, że na bieżąco śledzi doniesienia z Argentyny, a ta delikatna sprawa wciąż budzi wiele emocji. - Wbrew pozorom nie wszystkie tropy są do końca wyjaśnione - informuje.
Zasugerował nawet, by papież sam przejął inicjatywę i rozwiał wszelkie emocje dotyczące jego ewentualnej współpracy z juntą wojskową, nie czekając aż ktoś zapyta go o to wprost. - Im szybciej to zrobi, tym lepiej.
Sprawa nieciepiąca zwłoki
O. Wacław Oszajca również uważa, że wierni mają prawo usłyszeć wyjaśnienia Jorge Mario Bergoglio. - Ten wątek będzie musiał być podjęty, bo nie sposób go pominąć. Tylko jak dojść do prawdy, gdy w samej Argentynie jest z tym kłopot? - zastanawia się jezuita.
Przypomniał, że obecny papież jeszcze jako arcybiskup Buenos Aires zeznawał przed sądem wyjaśniając swoje powiązania z wojskiem. - Wyrok nie zapadł. Dla mnie ta sprawa jest mocno niejasna jeśli chodzi o stronę prawną - powiedział Oszajca.
Będą przeprosiny?
- Być może jest to sytuacja z gatunku tych, w których nie da się ustalić stuprocentowych faktów - dopuszcza taką możliwość ks. Zbigniew Nosowski. Przypomniał, że Bergoglio przepraszał generalnie za błędy Kościoła w czasach junty wojskowej, a mniej za błędy osobiste.
- Argumenty, by sprawę wyjaśnić, są nie tylko polityczno-wizerunkowe, ale też ewangeliczne (...) Następca św. Piotra jest następcą również w tym, że jest człowiekiem poddanym słabościom. Jego ewentualne przyznanie wyjaśniałoby również sytuację w wymiarze sumienia - powiedział duchowny.
- Jeśli słowo "przepraszam" wobec jezuitów aresztowanych przez juntę w Argentynie będzie musiało paść, to powinno paść. Na tym nikt nie przegra, na tym nikt nie straci – dodał o. Wacław Oszajca.
Porwanie jezuitów
Kiedy w marcu 1976 r. armia przejęła władzę w kraju, Bergoglio był wysokim rangą członkiem zakonu jezuitów. Dwa miesiące później wojskowi porwali księży Orlando Yorio i Francisco Jalicsa. Dwaj jezuici byli znani z lewicowych poglądów, pracowali w slumsach Buenos Aires.
Argentyński dziennikarz Horacio Verbitsky w wydanej kilka lat temu głośnej książce "Cisza" twierdzi, że obaj jezuici nie padliby ofiarą junty, gdyby nie postawa Bergoglio. Jak pisze Reuters, książka Verbitsky'ego powstała w oparciu o relacje Orlando Yorio, zanim zmarł w 2000 r. Yorio oskarżył Bergoglio, że de facto wydał obu jezuitów "szwadronom śmierci", bo w rozmowach z juntą nie udzielił poparcia ich działaniom.
Ostatecznie jednak junta wypuściła obu duchownych. Po pięciu miesiącach odnaleziono ich, odurzonych jakimiś środkami.
Autor: zś / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24