Bardzo bym chciał zyskać poparcie Lecha Wałęsy, bo to jest mój patron. Wybieram się do niego i oczywiście mam stracha - mówi w wywiadzie dla dziennika "Polska" Andrzej Olechowski, który nie wyklucza startu w wyborach prezydenckich. Polityk przyznaje, że liczy aż na 20 proc. poparcia. Tym bardziej, że jego zdaniem prezydentem nie powinien zostać Donald Tusk, bo jeśli wybory powtórnie wygra PO, będzie to szkodliwe dla Polski.
Olechowski podkreśla, że decyzję o starcie uzależnia od notowań - takich, które będą dawać szansę na zwycięstwo. - Dzisiaj trzeba mieć perspektywę wyniku powyżej 20 procent, żeby moc wejść do drugiej tury. Jeśli takiej perspektywy nie ma, to nie ma sensu w tym uczestniczyć. Człowiek idzie na stos albo jest narcyzem - mówi.
I dodaje: - Czy mogę zdobyć 20 procent? Nie mam pojęcia. Na razie wygląda to obiecująco. Nie było mnie w polityce 6 lat, a „otworzyłem” z 8 procentami, a widziałem już badania, gdzie miałem 14.
Bardzo bym chciał zyskać poparcie Lecha Wałęsy, bo to jest mój patron. Wybieram się do niego i oczywiście mam stracha. Każda rozmowa z prezydentem Wałęsą napawa mnie lękiem. Nigdy nie jest nudna Andrzej Olechowski
Olechowski chce się przekonać, czy może liczyć na poparcie, w trakcie swojej podróży po Polsce. - Zobaczę, czy ludzie są otwarci na moją ofertę. Ofertę prezydentury kompetentnej, spokojnej, nieagresywnej politycznie, ponadpartyjnej. Te spotkania z wyborcami dadzą mi odpowiedź - wyjaśnia.
Nie ukrywa, że liczy na poparcie Lecha Wałęsy. - Bardzo bym chciał zyskać jego poparcie, bo to jest mój patron. Wybieram się do niego i oczywiście mam stracha. Każda rozmowa z prezydentem Wałęsą napawa mnie lękiem. Nigdy nie jest nudna - mówi szef Rady Programowej Stronnictwa Demokratycznego.
"Zostałem wypchany z PO, bo miałem własne zdanie"
Olechowski nawiązuje też do swojej obecności w PO i nie ukrywa przy tym, że nie ma dobrych wspomnień. - W moim wypadku zawsze szukano pretekstu, żeby się ze mną nie zgadzać. Próbowano mnie zirytować, wypchnąć, spowodować, żebym sobie poszedł, bo słusznie zakładano, że nie będę rozbijał partii, którą sam zakładałem - mówi. I dodaje: - Zostałem wypchany, bo miałem własne zdanie. I blokowałem przekształcenie PO w sprawną maszynę wykonującą polecenia szefów.
Olechowski przekonuje, że nie chce brać odwetu na PO. - Mściwy jestem, ale staram się tego nie uruchamiać. Moja żona mówi czasem: po co ty z nim (Tusk - red.) rozmawiasz? Przecież on ci tyle krzywdy zrobił. Ale ja nie pamiętam. Staram się mieć krótką pamięć - mówi. I wyjaśnia, że nigdy nie przeszedł z obecnym premierem na "ty". - Cały czas rozpoznaję tę samą osobę, bo pan Tusk jest czarujący. Nie poznaję go w decyzjach programowych i ideowych - mówi szef Rady Programowej SD.
"Dają nagrody dla politycznych przydupasów"
Olechowski nie ukrywa, że jest rozczarowany Platformą. - Mój zawód bierze się stąd, że PO okazała się być klasyczną partią, w której alfa oczyszcza pole i wyrzuca poza krąg osoby równorzędne, które mogą mu zagrażać. No i, że nie jest to partia, która chce zmodernizować Polskę - mówi. I dodaje: - Dla mnie PO jest wyłącznie „antypisem”. Jej aktualna pozycja zależy od tego, gdzie akurat jest PiS.
Główne patologie PO to: bezideowość i upartyjnienie spółek Skarbu Państwa. Jest gorzej niż za SLD i za PiS-u, razem wziętych. Nepotyzm, nagrody dla politycznych przydupasów. Tam (w spółkach - red.) nie sposób znaleźć znanej osoby. A to w końcu powinny być najlepsze nazwiska Andrzej Olechowski
Zdaniem Olechowskiego, główne patologie PO to: bezideowość i upartyjnienie spółek Skarbu Państwa. - Jest gorzej niż za SLD i za PiS-u, razem wziętych - podkreśla. I wyjaśnia w czym to się przejawia: - Nepotyzm, nagrody dla politycznych przydupasów. Tam (w spółkach - red.) nie sposób znaleźć znanej osoby. A to w końcu powinny być najlepsze nazwiska.
Pytany, czy odpowiada za to Grad i Schetyna, odpowiada: - Grad na pewno, bo teraz on jest od tego ministrem. A na prowincji to dopiero ludzie opowiadają horrory. O wszystkich rodzinnych powiązaniach i powikłaniach.
Według Olechowskiego, Platforma jest jak PZPR, gdyż Polacy nadal nie wiedzą, jak inaczej budować partie.
"Tusk nie powinien być prezydentem"
Szef Rady Programowej SD uważa, że Donald Tusk nie powinien być prezydentem. - Bo jest przewodniczącym partii, która najprawdopodobniej wygra następne wybory parlamentarne. Obecna kadencja pokazała, co oznacza partyjny prezydent. Niby dlaczego następne pięć lat miałoby wyglądać inaczej? - mówi Olechowski. I dodaje: - Jeśli ludzie nie są niemądrzy, to ich przekona. Widzieli, co się dzieje, kiedy prezydent i premier są przywódcami jednej partii.
Jego zdaniem, związek prezydent Tusk, a premier Schetyna będzie patologiczny. - Nie ma fundamentalnej różnicy między takim związkiem, a układem Kaczyński premier i Kaczyński prezydent. Dać jednej partii władzę absolutną, to dla mnie bardzo nieostrożne.
Źródło: Polska
Źródło zdjęcia głównego: PAP