14-letnia Agata, wbrew temu co pisała w sobotę "Gazeta Wyborcza", nie jest ofiarą gwałtu. "Wpadła" z rówieśnikiem. Wojna o ciążę 14-letniej Agaty z Lublina wciąż trwa.
W sobotnim tekście "Gazeta" napisała, że dziewczyna padła ofiarą gwałtu, jednak uniemożliwiono jej dokonanie aborcji. Do zabiegu nie doszło, bo - jak twierdziła "Wyborcza" - zapobiegli temu księża i działaczki organizacji antyaborcyjnych. Mieli oni jeździć za dziewczyną po kolejnych szpitalach, osaczać i przekonywać dziewczynę, by odstąpiła od zabiegu.
Jak się okazuje, gwałtu na 14-latce nie było. Wpadła uprawiając seks z kolegą. Prokuratura prostuje doniesienia dziennikarzy: "Napisaliśmy, że zachodzi wysokie prawdopodobieństwo, że ciąża jest wynikiem czynu zabronionego - obcowania płciowego z osobą poniżej 15 lat" - tłumaczy. Na tej podstawie gazeta doszła do wniosku, że chodzi o gwałt.
Aborcji odmówiły dziewczynie dwa lubelskie szpitale. Federacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny pomogła znaleźć 14-latce i jej matce warszawski szpital na Inflanckiej.
Według "Wyborczej", Agata z mamą przywiozły szpitala zaświadczenie prokuratury, że mogło dojść do czynu zabronionego. Jednak i tym razem do aborcji nie doszło. Według "GW", przed zabiegiem do szpitala trafił faks z postanowieniem sądu rodzinnego, który umieścił Agatę w Pogotowiu Opiekuńczym w Lublinie. Trwa sprawa o pozbawienie matki władzy rodzicielskiej.
Gazeta w poniedziałkowym wydaniu pisze też, że w czwartek 14-latka w rozmowie z ordynatorem wycofała zgodę na aborcję (zgodnie z prawem jest ona konieczna, by zabieg mógł się odbyć).
Nakłaniana do przerywania ciąży?
W szkole Agaty dwa tygodnie temu rozeszła się informacja, że jest ona w ciąży i że ma mieć aborcję. Ktoś powiadomił policję. Funkcjonariusze rozmawiali z nauczycielami, którzy od matki Agaty wiedzieli o ciąży. Matka miała też powiedzieć, że starać się będzie o dokument, który pozwoli na aborcję. - Jednak nauczyciel dziewczyny powiedział mi, że Agata chce urodzić - mówi "GW" nadkom. Andrzej Porczak, komendant III komisariatu w Lublinie.
Funkcjonariusze nabrali podejrzeń, że dziewczyna może być nakłaniana do przerwania ciąży wbrew jej woli i zawiadomiła sąd rodzinny. Ten z urzędu wszczął sprawę o pozbawienie praw rodzicielskich i zdecydował o umieszczeniu dziewczyny w pogotowiu opiekuńczym.
- Dostaliśmy z sądu sygnał, że Agata była nakłaniania do przerwania ciąży. Prowadzimy postępowanie sprawdzające - mówi "GW" Beata Syk-Jankowska, rzecznik prokuratury Okręgowej w Lublinie.
Według Kodeksu Karnego, kto udziela kobiecie ciężarnej pomocy w przerwaniu ciąży z naruszeniem przepisów ustawy lub ją do tego nakłania podlega karze pozbawienia wolności do trzech lat.
la
Źródło: "Gazeta Wyborcza"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24