Były dyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich Jacek Cichocki będzie odpowiadał za służby specjalne w kancelarii premiera. Zaś nowym nowym szefem Agencji Wywiadu, zostanie Andrzej Ananicz.
- Polskie służby specjalne wymagają spokoju i merytorycznego przygotowania, a osób niekompetentnych i niezrównoważonych - uzasadniał nominacje premier Donald Tusk.
- Zadaniem mojej ekipy było uwolnienie służb od niekompetentnych ludzi. Te służby muszą pracować w spokoju. Dlatego szukam takich ludzi, jak pan Cichocki, a nie takich jak Macierewicz czy Wassermann. Służby nie potrzebują politycznych zapaleńców – argumentował premier.
Jego zdaniem służby specjalne były zbyt gadatliwe. Teraz to się zmieni. - Kończy się czas konferencji prasowych z udziałem służb specjalnych. Służby mają pracować w pełnej dyskrecji. Ich dobre działanie to maksimum rzetelnych informacji, które pomagają podejmować optymalne decyzje. Służby nie mogą być wewnętrznymi armiami na rzecz polityków - stwierdził premier.
- Dziś macie nas państwo na konferencji. To pierwsza i ostatnia okazja – zwrócił się do dziennikarzy Tusk dodając, że nadal osobiście będzie nadzorował służby specjalne, przy współpracy z Cichockim, który jako sekretarz stanu w kancelarii premiera, będzie też pełnił funkcję sekretarza Kolegium do spraw służb specjalnych.
Z kolei Ananicz zastąpi w AW Zbigniewa Nowka, który zostanie odwołany ze stanowiska. Premier podkreślił, że zgodnie z przepisami zasięgnie w sprawie odwołania Nowka opinii sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych i Kolegium ds. Służb Specjalnych, a także prezydenta.
Zaznaczył także, że dał Nowkowi możliwość samodzielnego zrezygnowania z tego stanowiska - ten jednak - jak dodał, tego nie zrobił.
Kaczyński: To niepokojące nominacje
Wtorkowe decyzje Donalda Tuska skrytykowało Prawo i SPrawiedliwość. Prezes PiS nie potrafił powiedzieć o nominowanych wiele pozytywnych rzeczy. - Jeżeli chodzi o pana Cichockiego to ja naprawdę nie potrafię w tej sprawie nic powiedzieć, nie znam go. Ci spośród moich kolegów, którzy go znają mówią o nim dobrze - stwierdził Jarosław Kaczyński. - Natomiast jeżeli chodzi o odwołanie pana Nowka, a w szczególności o zastąpienie go panem Ananiczem, to jest stanowisko niepokojące - dodał.
Zmiana na stanowisku szefa Agencji Wywiadu jest według Kaczyńskiego błędem. - Generał Nowek w czasach, kiedy my byliśmy przy władzy, dokonał głębokich zmian pracy wywiadu, zmian które doprowadziły do tego, że ja jako premier nie dostawałem już na biurko analiz i opracowań, co do których miałem wrażenie że nie są pisane w Warszawie tylko w jakieś innej stolicy, w szczególności jednej - mówił były premier. - Jeżeli przyjście pana Ananicza który niewątpliwie tworzył taką jakość polskiego wywiadu ma oznaczać, że te analizy znów będą tak jak przedtem, to będzie to oznaczało, że się cofamy w sprawach ważnych do czasów niedobrych - ocenił Kaczynski.
Kim są nominowani przez premiera?
Cichocki, były szef Ośrodka Studiów Wschodnich, zastąpi Pawła Grasia, który zrezygnował w zeszłym tygodniu (jak informowali politycy PO - ze względów osobistych).
Jacek Cichocki ma 37 lat. Ukończył studia socjologiczne na Wydziale Filozofii i Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego. Współpracę z OSW zaczął w 1992 roku. Specjalizuje się w sytuacji politycznej, społecznej i ekonomicznej na obszarze b. Związku Radzieckiego, m. in. w państwach Kaukazu i Azji Centralnej. Kierował Działem Ukrainy, Białorusi i krajów bałtyckich. Od 2001 był wicedyrektorem OSW, zaś w 2004 zastąpił Marka Karpa - tragicznie zmarłego założyciela i dyrektora Ośrodka. Cichocki kierował OSW do listopada 2007.
W latach 1995-1997 pracował w Fundacji im. Stefana Batorego. Związany jest z warszawskim Klubem Inteligencji Katolickiej.
Andrzej Ananicz był już szefem Agencji Wywiadu, za rządów Marka Belki. Jest magistrem turkologii, poliglotą, pracownikiem między innymi Ministerstwa Spraw Zagranicznych i Kancelarii Prezydenta RP (za Lecha Wałęsy). Ananicz był także ambasadorem RP w Turcji.
Jego nominacja na stanowisko szefa Agencji Wywiadu w 2004 roku wywołała wywołała spore kontrowersje. Posłowie SLD sprzeciwiali się powołaniu osoby kojarzonej z prawicą, zaś politycy PiS zarzucali, że w trakcie negocjacji nad aneksem do polsko-rosyjskiego traktatu z 1992 Ananicz jako przewodniczący zespołu negocjacyjnego pozwolił na znalezienie się w treści traktatu artykułu zezwalającego na tworzenie na terenach dawnych baz armii radzieckiej w Polsce wspólnych, polsko-rosyjskich spółek, co według PiS mogło stanowić zagrożenie dla polskiej gospodarki. Kolejnym zarzutem podnoszonym przez Prawo i Sprawiedliwość była rzekoma współpraca z prezydentem Lechem Wałęsą i polskimi służbami specjalnymi w inwigilacji prawicy w pierwszej połowie lat 90.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 | fot. REPORTER