Nominacja Anny Fotygi na ambasadora przy ONZ jest kontrowersyjna. Jest przecież z innej linii politycznej niż rząd - powiedział w "Magazynie 24 godziny" były szef polskiej dyplomacji Andrzej Olechowski. Jego zdaniem w tej sytuacji istnieje zagrożenie, że ambasada przy ONZ będzie dla pewnych ludzi i środowisk zamknięta.
Olechowski podkreślił, że do tej pory nie praktykowano tego, by były szef MSZ zostawał ambasadorem. - Nie wypada, żeby szef dyplomacji zostawał jednym z członków służby, którą nadzorował. Tak się uważa w niektórych krajach. Nie ma sekretarza stanu w Stanach Zjednoczonych czy Wielkiej Brytanii, który by potem został ambasadorem. Praktykuje się to w małych krajach - powiedział były szef polskiej dyplomacji.
I zwrócił uwagę na jeszcze inny fakt. - Inne są kwalifikacje ministra spraw zagranicznych, a inne dyplomaty. To są dwa zupełnie inne stanowiska. Jedno jest urzędnicze, drugie - polityczne - dodał.
Zamknięte drzwi ambasady
Jego zdaniem, nominacja Fotygi jest kontrowersyjna, gdyż wielokrotnie demonstrowała swój sprzeciw wobec obecnej linii polityki zagranicznej w Polsce.
- Albo anulowała swój sprzeciw, albo będzie miał trudności z wykonywaniem polityki zagranicznej rządu (polegają mu ambasady - red.) - podkreślił Olechowski. - Może pan minister (Sikorski - red.), albo pan premier uzyskali od niej jakieś oświadczenia w tej sprawie, albo ten spór, jaki mamy w Polsce w kwestii polityki zagranicznej, przeniesie się do dyplomacji, do ambasad - dodał.
W opinii Olechowskiego, ambasady mogą stać się zamknięte dla niektórych środowisk i ludzi, wobec których swoją niechęć demonstrowała Fotyga. - Choćby dla byłych ministrów spraw zagranicznych, gdyż podkreślała, że jest z innej linii niż oni. Trudno im będzie odwiedzać ambasadę przy ONZ. Drzwi - może nie dosłownie - ale mogą być zamknięte - powiedział Olechowski. I dodał: - Potrzebne byłoby oświadczenie ze strony Fotygi, że jej działanie będzie zgodnie z linią rządu.
Pochwała premiera
Olechowski krytykując Fotygę, chwali jednocześnie szefa rządu Donalda Tuska za gest, jaki wykonał, przystając na propozycję prezydenta Lecha Kaczyńskiego. - Premier doszedł najwyraźniej do wniosku, że warto zawrzeć kompromis, że jest opłacalny, i jego koszty nie są tak wysokie, żeby nie mógł się na niego zdecydować - ocenił były szef MSZ. Jego zdaniem, umowa między Tuskiem a Kaczyńskim może zaowocować tym, że głowa państwa nie będzie robić rządowi przeszkód, kiedy ten będzie zgłaszał swoje kandydatury na ambasadorów (prezydent musi je zaakceptować).
Olechowski stwierdził też, że podoba mu się intencja, żeby przekraczać linię politycznych podziałów, zwłaszcza w przypadku Włodzimierza Cimoszewicza (jest kandydatem polskiego rządu na sekretarza generalnego Rady Europy),który "wstydu Polsce nie przyniesie". - Dobrze będzie wykonywał funkcję, nie zademonstruje nagle swojej niechęci do rządu w Polsce, jaki by nie był - ocenił Olechowski.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24