Niemiecka policja nie zbierała materiałów na Piotra Tymochowicza ani żadną inną osobę. - Namierzyliśmy firmy providerskie sprzedające dostęp do internetu podejrzewanym o pedofilię. Te dane przekazaliśmy polskiej policji - mówi portalowi tvn24.pl rzecznik prasowy Bundeskriminalamt w Wiesbaden.
To pomogło polskim funkcjonariuszom namierzyć numery IP komputerów, a tym samym ich właścicieli, którzy podejrzani są o ściąganie materiałów pornografii dziecięcej z internetu. Jednocześnie niemiecka policja zaprzecza, jakoby prowadziła specjalną akcję. - To były rutynowe działania - mówi Dietmar Müller z Bundeskriminalamt.
Nie sposób także ustalić kiedy Niemcy wpadli na trop providerów oraz w jaki sposób. Bundeskriminalamt nie chce komentować sprawy.
Rzecznik prasowy komendy głównej polskiej policji Mariusz Sokołowski na antenie TVN24 mówił, że polska policja otrzymała z niemieckiego Biura Interpolu w Wiesbaden informację, która wskazywała, że na pewne serwery z treściami pedofilskimi wchodzą osoby z Polski i ściągają z nich "rzeczy niedozwolone". - Niemcy przesłali nam taką informację i musimy ją zweryfikować i pogłębić. Jedna z tych informacji dotyczyła pana Piotra T. - mówił Sokołowski.
"Trybuna" napisała o zdziwieniu niemieckich funkcjonariuszy na wieść o ich udziale w przygotowywaniu materiału dowodowego służącego zatrzymaniu Piotra Tymochowicza. Nie ma w tym nic dziwnego, bo takiego działania w ogóle nie było. - Powtarzam, akcja była rutynowa. Na bieżąco śledzimy sieć. Jak tylko wykryjemy jakieś podejrzane materiały, przyglądamy im się bliżej i przekazujemy informacje policji, która działa na terenie danego kraju, którego dotyczą owe serwery bądź firmy providerskie - mówi Müller.
Piotr Tymochowicz został zatrzymany w poniedziałek w ramach akcji wymierzonej w osoby ściągające i zamieszczające w internecie pornografię dziecięcą i materiały pedofilskie. Przesłuchano go jako świadka, a następnie zwolniono do domu.
Sam Tymochowicz komentował sprawę w TVN24 mówiąc, że: "najłatwiej człowieka zniszczyć, formułując absurdalne zarzuty, przed którymi trudno się obronić". Dodał, że chętnie może wystawić swoje komputery na widok publiczny – także dla policji i dziennikarzy, bo jest "całkowicie pewny zawartości swoich komputerów oraz swoich preferencji seksualnych".
Według Samoobrony zatrzymanie Piotra Tymochowicza, a potem zwolnienie go bez postawienia zarzutów było podyktowane tym, że znany specjalista od wizerunku miał ostatnio wznowić współpracę z tą partią.
Do tej pory 26 z 65 osób zatrzymanych w poniedziałek w związku ze ściąganiem z internetu pornografii dziecięcej, postawiono zarzuty. Jedna z nich została aresztowana, o losie czterech innych zdecydują sądy. Postawione zarzuty dotyczą posiadania i rozpowszechnia w internecie pornografii dziecięcej oraz treści pedofilskich - grozi za to nawet do ośmiu lat więzienia.
Źródło: tvn24.pl; reuters
Źródło zdjęcia głównego: TVN24