- Dwieście osób z polskim pochodzeniem będzie ewakuowanych z zagrożonych terenów Ukrainy - zapewnił Grzegorz Schetyna. Kiedy? Minister spraw zagranicznych poinformował we wtorek, że "zrobi wszystko, żeby akcja była przeprowadzona jeszcze w styczniu". - Konkretnej daty nie podam ani dziś, ani w najbliższej przyszłości. Ze względu na bezpieczeństwo - dodał. Koszt ewakuacji i zakwaterowania w Polsce na pół roku szacuje się na 4 mln zł.
- Został powołany zespół międzyresortowy. Ministerstwa: Spraw Zagranicznych oraz Spraw Wewnętrznych do dziś pracują w sprawie zorganizowania pomocy Polakom i Ukraińcom polskiego pochodzenia, którzy chcą wrócić do naszego kraju z terenów Donbasu - opowiadał na konferencji w kancelarii premiera Grzegorz Schetyna.
Długie tworzenie listy
Jak powiedział minister spraw zagranicznych, przez kilka tygodni zbierano nazwiska osób, które chciały być ewakuowane. Trwało to długo, bo nie ze wszystkimi kontakt jest łatwy. - Prosiliśmy o pomoc środowiska polonijne, polskich księży, żeby przekazali informacje wszystkim zainteresowanym - mówił Schetyna.
Potem lista musiała być zweryfikowana, przedstawiciele resortu sprawdzali, czy ci, którzy zgłosili się do ewakuacji mają ważne paszporty, czy rzeczywiście chcą wyjeżdżać, oraz - na przykład - czy nie są poszukiwani przez organy ścigania. Ostatecznie lista została zamknięta w poniedziałek. Jest na niej 205 nazwisk osób, które mają być ewakuowane z zagrożonych terenów do Polski.
Informacje, które pojawiły się na stronie konsulatu w Charkowie sugerowały, że mieli oni wyjechać 29 grudnia. Tak się jednak nie stało. Pojawiły się nieoficjalnie różne wersje przyczyn opóźnienia: że to premier Ewa Kopacz wstrzymała akcję pod wpływem szefowej MSW, albo że winne były bardzo złe warunki pogodowe. Minister spraw zagranicznych stwierdził natomiast, że akcja nie została przeprowadzona w tym terminie, bo trwała weryfikacja nazwisk. - Dopiero wczoraj (w poniedziałek - red.) z tamtych terenów wróciła nasza delegacja, która weryfikowała dane. Chociaż to prawda, że pogoda jest trudna, na miejscu jest około minus 20 stopni, to utrudnia transfer - zaznaczył.
4 mln zł kosztów ewakuacji
Kiedy więc osoby z listy przyjadą do Polski? - Zrobimy wszystko, żeby akcja była przeprowadzona jeszcze w styczniu. Dokładnej daty nie będę przedstawiał jednak ani teraz, ani w najbliższej przyszłości ze względu na bezpieczeństwo osób, które będą ewakuowane - tłumaczył Schetyna.
Resort Schetyny organizuje transfer, natomiast Teresa Piotrowska, minister spraw wewnętrznych, odpowiada za to co stanie się z ewakuowanymi już na terenie Polski. - Jesteśmy przygotowani na ich przyjęcie już od dwóch tygodni. Mamy ośrodek wyznaczony, w którym przez pierwsze trzy miesiące będą ci ludzie zakwaterowani. Przez ten czas będziemy ich poznawać, robić rozeznanie, włączać w kursy językowe, adaptacyjne, zadbamy o szkołę dla dzieci. Przy okazji zaczniemy też przygotowywać prawną ścieżkę, dotyczącą statusu tych osób w Polsce - mówi minister.
Ośrodek mają prowadzić wolontariusze przez organizację pozarządową.
Kolejne trzy miesiące mają być poświęcone na przeniesienie ewakuowanych z ośrodka do mieszkań. - Zaopiekujemy się nimi więc przez pół roku, chyba że ktoś szybciej będzie chciał z pomocy zrezygnować - mówi Piotrowska.
Koszt całej operacji - transportu i półrocznego zakwaterowania - to 4 mln zł.
Autor: bieru//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24