Francuski order Legii Honorowej nie zasługuje na "kłopotanie" Lecha Kaczyńskiego. Kazimierz Marcinkiewicz nie chce pytać prezydenta dlaczego nie wyraził jeszcze zgody na przyjęcie odznaczenia przyznanemu jemu i Hannie Gronkiewicz-Waltz przez prezydenta Francji. - To leży w kompetencji głowy państwa, takie mamy w Polsce prawo - powiedział były premier w "Magazynie 24 godziny".
Lech Kaczyński zwleka z wydaniem pozwolenia na przyjęcie orderu Legii Honorowej Hannie Gronkiewicz-Waltz i Kazimierzowi Marcinkiewiczowi oraz orderu Gwiazdy Solidarności Włoskiej Pawłowi Zalewskiemu.
Kazimierz Marcinkiewicz w tej sprawie zgadza się z szefem Kancelarii Prezydenta Piotrem Kownackim, który przed kilkoma dniami powiedział, że Lech Kaczyński "może takie pozwolenie wydać, ale nie musi". Na razie go nie ma i nie wiadomo - czy i kiedy - będzie.
"Dutkiewiczowi radziłbym, żeby nie startował"
W "Magazynie 24 godziny" były premier wspomniał również kogo widziałby, a kogo nie - wśród kandydatów do fotela prezydenckeigo w wyborach 2010 roku.
- Do Dutkiewicza w sensie geograficznym było mi niedawno bardzo blisko, kiedy odwiedzałem Wrocław - żartował Marcinkiewicz w odpowiedzi na pytanie czy bliżej mu do prezydenta stolicy Dolnego Śląska, czy do Platformy Obywatelskiej.
Zupełnie już serio tłumaczył, że poparcie, którego przed rokiem udzielił PO - zobowiązuje. - Ja bym Rafałowi Dutkiewiczowi odradzał start w wyborach prezydenckich 2010 roku - mówił były premier i dodał, że jego poparcie dla PO ma też drugą stronę medalu.
- Muszę jednocześnie obserwować w jaki sposób radzi sobie rząd Tuska, kiedy trzeba krytykować, ale też wspierać. Żeby rządził coraz lepiej - zaznaczył.
"Z Gosiewskim łączy mnie sushi"
Kazimierz Marcinkiewicz opowiedział również o zaskakującym spotkaniu z szefem klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości Przemysławem Gosiewskim oraz ministrem spraw zagranicznych Radosławem Sikorskim. Przyłapał na nim polityków jeden z tabloidów.
A według Marcinkiewicza, było to tak. - Z Radosławem Sikorskim się przyjaźnimy i umówiliśmy na krótką kolację. Zarezerwowałem więc stolik w jednej z restauracji. Kiedy skończyliśmy kolację, okazało się, że ten sam stolik po mnie zarezerwował Przemysław Gosiewski. Łączy mnie z nim tylko zamiłowanie do sushi - żartował były premier.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24