Poseł PiS Arkadiusz Mularczyk nie ustaje w poszukiwaniach adresu byłego prezesa Trybunału Konstytucyjnego prof. Jerzego Stępnia, któremu chce wytoczyć proces o pomówienie. Najpierw próbował prosić o pomoc CBA (Centralne Biuro Adresowe), teraz zamierza znaleźć sędziego przez amerykański uniwersytet, na którym wykłada. Ten ostatni pomysł - jak twierdzi poseł - podsunęła mu telewizja TVN24.
- Za pośrednictwem stacji TVN24 dowiedziałem się (...), że jest Pan wykładowcą na University of Kentucky, Lexington. Korzystając zatem z podanego w programie adresu zwracam się do Pana z uprzejmą prośbą o udostępnienie Pańskiego adresu w kraju do korespondencji dla celów procesowych - pisze w liście kierowanym drogą mailową do prof. Stępnia Mularczyk.
Najpierw prosił Trybunał
Czy tym razem mu się uda? Wcześniejsze próby zdobycia adresu byłego prezesa TK, a obecnie sędziego w stanie spoczynku, okazały się bezskuteczne.
Chcąc wytoczyć
Za pośrednictwem stacji TVN24 dowiedziałem się (...), że jest Pan wykładowcą na University of Kentucky, Lexington. Korzystając zatem z podanego w programie adresu zwracam się do Pana z uprzejmą prośbą o udostępnienie Pańskiego adresu w kraju do korespondencji dla celów procesowych. List Arkadiusza Mularczyka do Jerzego Stępnia
Potem CBA
Po fiasku z Trybunałem, Mularczyk wywołał zamieszanie w mediach, poprosząc o pomoc CBA. W wydanym wówczas oświadczeniu napisał, że to "ostatnia praworządna instytucja oraz ostatnia deska ratunku" i "pomoże mu ustalić, gdzie i pod jakim adresem przebywa Stępień". CZYTAJ WIĘCEJ
Poseł nie sprecyzował jednak, o które CBA mu chodziło. Poseł musiał tłumaczyć, że nie chodziło mu o Centralne Biuro Antykorupcyjne, ale o Centralne Biuro Adresowe, które udostępnia dane prywatnych osób w przypadku udokumentowanego interesu prawnego - na przykład pozwu. CZYTAJ WIĘCEJ
Dlaczego Mularczyk szuka Stępnia?
Cała sprawa ciągnie się od ponad roku, gdy w maju 2007 roku Trybunał badał zgodność z konstytucją ustawy lustracyjnej. Mularczyk, jako przedstawiciel Sejmu zażądał wówczas wyłączenia z obrad dwóch sędziów. Powoływał się na odnalezione w archiwum IPN materiały, z których miało wynikać, że obaj mieli związki ze służbami specjalnymi PRL.
Liczę na Pana honor i odpowiedzialność. (...) Takie zachowanie nie godzi się jednak sędziemu TK w stanie spoczynku. Poseł Arkadiusz Mularczyk w liście do Jerzego Stępnia
Ówczesny prezes, Jerzy Stępień, sędziów wyłączył. Jednak gdy sam zapoznał się z ich aktami okazało się, że jeden z nich został zarejestrowany w ewidencji już po wyborach w czerwcu 1989 roku, a drugi odmówił współpracy z SB. Według prezesa TK Mularczyk, nie informując o tym Trybunału, działał świadomie.
"Liczę na Pana honor"
Poseł PiS jest innego zdania: - Zarzuca mi Pan publicznie (...), że "nie przekazałem pełnej informacji o dokumentach sędziów TK"; lub, że cyt. "uzyskałem dostęp do teczek IPN w sposób inny niż przewidziany przez prawo albo wprowadziłem w błąd Trybunał Konstytucyjny co do faktu uzyskania dostępu do teczek". Oba te zarzuty, jak Pan dobrze wie, są nieprawdziwe. Dlatego zamierzam wykazać przed polskim sądem, że to Pan podczas rozprawy w TK wprowadził w błąd nie tylko sędziów TK, ale także opinię publiczną - pisze w liście do Stępnia poseł Mularczyk.
Mularczyk chce chronić swoje dobre imię i ma nadzieję, że były prezes TK nie będzie się w związku z tym uchylał od odpowiedzialności i poda mu swój adres.
- Liczę na Pana honor i odpowiedzialność. (...) Takie zachowanie nie godzi się jednak sędziemu TK w stanie spoczynku - stwierdza poseł w liście.
Źródło: TVN24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24, PAP