Olsztyńskie firmy pogrzebowe znalazły nietypowy sposób dotarcia do potencjalnych klientów. Zamawiają w kościołach msze święte w intencji zmarłych pochowanych przez nie w minionym roku. Problem w tym, że księża nie wyczytują nazwisk zmarłych, ale nazwę zakładu pogrzebowego. - Z jednej strony modlitwy nigdy dość, z drugiej trudno nie dostrzec w tym reklamy - przyznają księża z innych miast.
W poniedziałek w olsztyńskich kościołach odbędzie się kilkanaście mszy świętych, które zakłady pogrzebowe zamówiły w tej intencji. Wcześniej umieściły w lokalnej prasie zaproszenia na te msze. W kościołach, gdzie odbędą się msze, księża również informowali o tym wiernych z ambony.
Część firm pogrzebowych wykupiła samodzielnie msze w kilku świątyniach (zlecone przez jedną z nich nabożeństwa rozpoczynają się co pół godziny). Inne natomiast zgrupowały się w konsorcjum i wykupiły nabożeństwo wspólnie. Podczas każdej z takich mszy nie są wyczytywane nazwiska zmarłych, ale nazwy firm pogrzebowych, które zleciły modlitwę.
Dobrze, że te firmy chcą się modlić, bo modlitwy nigdy za dużo, ale moim zdaniem mamy tu podtekst marketingowy, a łączenie celów religijnych z reklamą nie jest najszczęśliwsze. Mnie to wygląda trochę na działanie "pogrzeb z mszą w pakiecie". Może ładniej by było, gdyby te firmy się dogadały i zamówiły jedno wspólne nabożeństwo? Po prostu nabożeństwo za zmarłych w minionym roku, a nie za zmarłych pochowanych przez daną firmę? ks. Maciej Szczepaniak, rzecznik kurii w Poznaniu
"To wieloletnia tradycja"
Pytani o cel zamawiania takich mszy, przedsiębiorcy pogrzebowi odpowiadali niechętnie lub odmawiali rozmowy na ten temat. Jeden z nich wyjaśnił, że "jest to wieloletnia tradycja w Olsztynie i każda firma tak robi". Inny przyznał, że "jest to forma podziękowania za wybranie danego zakładu pogrzebowego".
- Nie sądzę, że gdybym nie dał na taką mszę, to klientów miałbym mniej, ale rozmaicie by pomyśleli. Chodzi o to, żeby dobrą twarz na rynku zachować - wyjaśnia jeden z właścicieli zakładu pogrzebowego Czesław Żuk. - Dlaczego, skoro inne firmy dają (na msze - red.), dlaczego ma nie dać moja firma? - zaznaczył.
A trzeba przyznać, że taka forma podziękowania jest kosztowna, bo za jedno nabożeństwo opłata wynosi 400 zł.
Kościół: ufamy, że chodzi o modlitwę
Z roku na rok zamawianie mszy przez firmy pogrzebowe staje się coraz powszechniejsze i popularniejsze. W tym roku zrobiły to niemal wszystkie zakłady w Olsztynie.
Kościół twierdzi, że dotychczas nie było skarg na zamawianie przez firmy mszy zaduszkowych. - Żyjemy w czasach wszechobecnej reklamy, więc te inicjatywy firm pogrzebowych mogą się komuś z reklamą kojarzyć - przyznał rzecznik kurii metropolitalnej w Olsztynie ks. Artur Oględzki.
Zastrzegł jednocześnie, że duchowni nie mogą odmówić modlitwy zleconej w dobrej intencji, a taką jest modlitwa za zmarłych. - Nie znamy intencji zlecających, nie mamy pewności, czy chodzi im o modlitwę, czy reklamę, ale ufamy, że o modlitwę - stwierdził.
"Pogrzeb z mszą w pakiecie"
Nabożeństwa zlecane przez firmy pogrzebowe to specyfika Olsztyna - o podobnych inicjatywach nie słyszeli duchowni z Gdańska, Poznania, Warszawy, czy Krakowa. Księża z tych miast mieli podzielone stanowiska co do oceny takich nabożeństw. - Modlitwy za zmarłych nigdy dość, to jest godne pochwały - ocenił ks. Krzysztof Sojka z Cmentarza Rakowickiego Rektoratu Kościoła Zmartwychwstania Pańskiego w Krakowie.
Natomiast Ks. Andrzej Pradela z wydziału duszpasterskiego kurii metropolitalnej w Gdańsku stwierdził, że co prawda "w czambuł by tego nie potępiał", "ale trudno nie dostrzec tu dwóch aspektów: reklamy tych firm i jednocześnie ładnej inicjatywy - modlitwy za zmarłych". - Mnie to wygląda trochę na działanie "pogrzeb z mszą w pakiecie - idzie jeszcze dalej rzecznik kurii w Poznaniu ks. Maciej Szczepaniak.
Inicjatywy podobnej do firm pogrzebowych nie stosują firmy z innych branż. - Odbywają się nabożeństwa za grupy zawodowe, lekarzy, czy kolejarzy w dzień św. Katarzyny, za nauczycieli. Żaden hipermarket, czy dom towarowy nie zamawiają mszy - zapewnił rzecznik olsztyńskiej kurii
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24