Leszek Miller, który na swoim blogu oskarżył przywódców Powstania Warszawskiego o wysłanie tysięcy Polaków na bezsensowną śmierć, w "Magazynie 24 godziny" podtrzymał swoje sądy. - Nie wycofam się z tych słów. Już generał Anders pisał, że powstanie było ciężką zbrodnią - stwierdził. Zdaniem Kazimierz Ujazdowskiego Miller nie ma moralnego prawa do oceny Powstania.
Leszek Miller od początku ostro bronił swoich racji. - Ja mogę być partyjnym propagandystą, ale nie był nim generał Anders, który napisał że wywołanie powstania było zbrodnią. Umieściłem mój wpis na blogu w rocznicę kapitulacji powstania. Dziwię się, że przeszła ona bez echa. Nie było żadnego przemówienia prezydenta, który uważa powstanie za zwycięstwo - tłumaczył Miller.
Były premier twierdzi, że jest zaniepokojony trywializowaniem Powstania Warszawskiego. - Próbuje się je przedstawiać jako przygodę. Robi się z tego komiks. To właśnie godzi w pamięć 200 tysięcy ludzi, którzy polegli wysłani na z góry przegraną walkę - przekonywał.
- Leszek Miller nie ma prawa do oceny powstania, prawa które miał Władysław Anders. To dlatego, że był działaczem partii, która przez całe lata dławiła wolność wypowiadania się na jego temat - protestował Ujazdowski. - Byli ludzie którzy wątpili w racje powstania, ale poszli walczyć. Tacy jak Wiesław Chrzanowski czy Stefan Kisielewski - i oni mieli moralne prawo do krytycznej oceny, pan go nie ma - dodał.
Zdaniem Ujazdowskiego tak ostre słowa pod adresem przywódców powstania nie przystają też Millerowi jako byłemu premierowi. - Powinien pan brać odpowiedzialność za pamięć powstania. Taktowniej byłoby milczeć - pouczał byłego premiera Ujazdowski.
Miller na blogu: Zbrodnia "Jeśli uwzględnić ofiary wśród ludności cywilnej to okaże się, że śmierć jednego Niemca kosztowała życie 100 Polaków. Gdyby jakikolwiek generał amerykański czy brytyjski osiągnął takie wyniki – oddano by go pod sąd i rozstrzelano. U nas jest to powód do chwały i stawiania pomników" - napisał na blogu Leszek Miller. "W Godzinie »W« w szeregach stołecznej AK był tylko jeden generał, w momencie upadku powstania – już siedmiu. Żaden nie poległ w walce i żaden nie strzelił sobie w łeb patrząc na konające miasto" - napisał były premier. "Poza dowódcami byli prawdziwi bohaterowie. Według poruszających słów Andrzeja Solaka to żołnierze, którzy zacisnęli zęby i wykonali rozkaz, idąc na rzeż bez broni. Chłopcy w zbyt dużych hełmach, spadających na oczy. Łączniczki i sanitariuszki, dokonujące cudów odwagi. »Berlingowcy« w postrzelanych łodziach i lotnicy płonący nad Warszawą. Cywile znoszący to, co wedle normalnych, ludzkich kryteriów było nie do zniesienia. I jeszcze matki, nieulękłe wobec wroga, które miały też odwagę wykrzyczeć Borowi-Komorowskiemu w twarz: »Morderco naszych dzieci!«. To im należą się hołdy. Im – i tylko im" - czytamy na blogu Leszka Millera.
Źródło: TVN24, Onet.pl