Sytuacja, w jakiej znaleźli Maja i Zbigniew Welda z Łodzi przypomina czeski film. Przez sam środek ich mieszkania przebiega droga ewakuacyjna, z której mogą korzystać wszyscy lokatorzy. Spółdzielnia mieszkaniowa, w której są zrzeszeni zażądała, by nie zamykali na klucz swojego M-4.
Urzędnicy argumentują, że korytarz biegnący przez ich mieszkanie na jedenastym - ostatnim piętrze bloku przy ul. Służbowej jest drogą ewakuacyjną i w razie pożaru lub awarii windy, korzystać z niej mają prawo wszyscy lokatorzy.
- Korytarz biegnie przez środek naszego mieszkania i dzieli je na dwie części: w jednej są dwa pokoje, a w drugiej - pokój, kuchnia i łazienka. Obcy ludzie pukali do drzwi nawet w środku nocy, bo chcieli przejść do sąsiedniej klatki - mówi pani Maja. - Wystraszyłam się i ja, i dzieci. Podchmielonych również nie brakowało.
Było ciasne, ale własne...
We wrześniu 2006 r. małżeństwo postanowiło zmienić mieszkanie na większe. - Wcześniej mieliśmy 34 mkw. w kamienicy. Przez biuro nieruchomości znaleźliśmy kobietę z nieco ponad 50-metrowym lokum na Widzewie, która chciała zamienić się na coś mniejszego - opowiada pan Zbigniew.
Zamienili się. I wtedy okazało się, że każdy ma prawo wejść do ich mieszkania. Skierowali sprawę do sądu. Dwie rozprawy nie przyniosły rozstrzygnięcia.
Wyjścia nie ma?
- W tym przypadku korzystnego rozwiązania dla wszystkich nie ma - mówi Urszula Krzysztoforska, dyrektor Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Łodzi. - Z jednej strony, zgodnie z przepisami przeciwpożarowymi, na ostatniej kondygnacji wieżowca musi znajdować się droga ewakuacyjna. Z drugiej, taki lokal nie powinien nigdy być uznany za samodzielny. Wygląda więc na to, że wina leży po stronie spółdzielni, która go sprzedała, lub urzędnika, wydającego zaświadczenie o jego samodzielności.
Winnych też
Urzędnicy nie mają sobie nic do zarzucenia. - W 2003 r. spółdzielnia złożyła wniosek o wydanie zaświadczeń dla kilku lokali - mówi Stanisława Dworniak z delegatury Łódź-Widzew. - Ponieważ rozkład poszczególnych pięter w wieżowcach jest identyczny, nie ma obowiązku, by to sprawdzić. Nikt nie przypuszczał, że lokale na 11. piętrze są zaadaptowane z dawnej pralni i suszarni.
Kto pyta, nie błądzi
W rozmowach z panem Zbigniewem władze spółdzielni twierdzą, że... powinien ich zapytać przed przeprowadzką, czy będzie mógł zamykać drzwi wejściowe na klucz. - Ten korytarz nie jest wliczony do metrażu mieszkania - mówi Roman Niewiadomski, prezes SM. - To własność spółdzielni. Lokator przywłaszczył więc sobie powierzchnię, która do niego nie należy i teraz powinien ją oddać. Jego obowiązkiem przed zakupem było wymierzyć lokum dokładnie. Kota w worku przecież nie kupował.
Wszyscy czekają na kolejny wyrok sądu. Wkrótce państwa Weldów ma odwiedzić biegły sądowy ds. budownictwa.
Źródło: Express Ilustrowany
Źródło zdjęcia głównego: Express Ilustrowany