Lawina, która zeszła w Tatrach, zabiła co najmniej dwie osoby, a trzy raniła. - Pamiętam tylko tyle, że znalazłem się pod Czarnym Stawem - opowiadał o wypadku jeden z rannych. Akcja ratunkowa została zakończona. Naczelnik TOPR-u, Jan Krzysztof powiedział, że "wszystko wskazuje na to, że pod śniegiem nie ma już żadnych osób".
Lawina zeszła ok. 11.40, z tak zwanej Buli pod Rysami w masywie Niżnych Rysów. Na miejsce poszukiwań za pomocą śmigłowca przetransportowano ratowników TOPR, którzy przy pomocy psów tropiących i sond lawinowych przeszukują lawinisko metr po metrze. Zdaniem ratowników Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego (TOPR) turyści prawdopodobnie sami wywołali lawinę, której stali się ofiarami.
Lawina zasypała turystów
Pierwszy turysta wydobyty spod śniegu, mimo szybkiej akcji ratowniczej, zmarł. Ciało drugiego ratownicy TOPR-u znaleźli w rejonie Buli pod Rysami.
Wcześniej do szpitala przetransportowano troje poszkodowanych. Jednego w ciężkim stanie, po udanej reanimacji oraz dwie osoby z poważnymi urazami nóg.
- Przede mną szły dwie osoby i jeszcze trójka - dwa takie zespoły. Stwierdziłem, że jest już dosyć niebezpiecznie i miałem się wycofać, ale już było za późno. Pamiętam tylko tyle, że znalazłem się pod Czarnym Stawem - opowiadał o wypadku jeden z rannych.
Akcja zakończona
Akcja ratownicza została zakończona przed godziną 17. Uczestniczyło w niej ponad 40 osób.
- Ustaliliśmy, że już nikogo nie powinno tam być. Nikt też nie zgłosił osoby, która mogłaby zaginąć w tym rejonie - oświadczył na antenie TVN24 naczelnik TOPR-u, Jan Krzysztof. Zaznaczył jednak, że po Tatrach obecnie wędruje dużo osób, przez co ustalenie ostatecznej liczby ofiar lawiny nie jest łatwe.
Niebezpieczne lawiny
W Tatrach obowiązuje pierwszy, w pięciostopniowej rosnącej skali, stopień zagrożenia lawinowego. W wyższych partiach gór warunki są trudne. Pod cienką warstwą świeżego śniegu szlaki są mocno oblodzone. Do poruszania się w takich warunkach raki i czekan są niezbędne. Przy ratowaniu ofiar lawin czas ma najistotniejsze znaczenie. Największe szanse na przeżycie są do 15 minut od zasypania poszkodowanego. Później bardzo szybko maleją i już po 35 minutach są niewielkie - mówią ratownicy górscy.
Lawina zeszła w rejonie, gdzie w styczniu 2003 roku doszło do najtragiczniejszy w historii Tatr Polskich wypadku. Lawina porwała wówczas uczestników wycieczki - licealistów z Tychów. Śmierć poniosło wówczas osiem młodych osób.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/PAP