Około 30 dziennikarzy, fotoreporterów i kamerzystów polskich i amerykańskich przez kilka godzin czekało przed aresztem federalnym w Chicago na Edwarda Mazura, który w piątek uniknął ekstradycji do Polski dzięki decyzji miejscowego sądu.
Polsko-amerykański biznesmen wyszedł z aresztu około godz. 17:10 czasu lokalnego (23:10 czasu polskiego), ubrany w elegancki garnitur dostarczony mu przez żonę, w towarzystwie swego prawnika. Błyskawicznie doskoczyli do niego reporterzy, pytając jak się czuje po trwającym równo 9 miesięcy pobycie w więzieniu.
- No cóż, jestem wolnym człowiekiem, to wszystko...Jestem zmęczony - mówił Mazur. Na dalsze pytania nie odpowiedział i szybko wsiadł do czekającego już przy krawężniku Mitsubishi, prowadzonego przez jego syna Roberta.
Niewiele bardziej rozmowny biznesmen był w półtorej godziny później, gdy wiozący go samochód dotarł do jego domu przy Lawson Street w Glenview na przedmieściach Chicago.
- Jestem szczęśliwy, że mogę być znowu razem z rodziną - powiedział czekającym na niego polskim dziennikarzom. Na pytanie, co czuje, odparł: - Z pewnością świeże powietrze.
Zapytany czy sądzi, że jego sprawa jest już definitywnie zakończona, odpowiedział: - Nie rozumiem pytania. Nie chciał się także wypowiadać, jak sobie wyobraża reakcję ministra Zbigniewa Ziobro na decyzję sądu odmawiająca ekstradycji. - Nie znam pana Ziobro - oświadczył krótko.
Podobnie jak pod gmachem aresztu, odsyłał indagujących go reporterów do swojego adwokata. Mazur od samego początku, kiedy oskarżono o podżeganie do zabójstwa generała Papały, utrzymywał, że jest niewinny.
Polonia w Chicago jest podzielona w ocenie odmowy ekstradycji, orzeczonej w piątek przez sędziego Arlandera Keysa.
- Nie byłem wcale zaskoczony tą decyzją. Ja tego człowieka znam od wielu lat i byłem przekonany o jego niewinności. Wiedziałem też, że Amerykanie nie będą skłonni łatwo oddać pola - mówi redaktor naczelny chicagowskiego "Dziennika Związkowego", organu Kongresu Polonii Amerykańskiej, Wojciech Białasiewicz.
Jego zdaniem, "minister Ziobro niepotrzebne nadał tej sprawie rangę polityczną i to m.in. mogło zaważyć na odmownej decyzji". Białasiewicz uważa jednak, że chociaż Mazur nie odegrał żadnej roli w zabójstwie Papały, może wiedzieć, kto je zlecił, gdyż "obracał się w kręgach ludzi, którzy dokonali tej operacji".
Rozczarowanie odmową ekstradycji wyraził natomiast Andrzej Jermakowski, dziennikarz polonijny, redaktor nie istniejącego już "Dziennika Chicagowskiego", któremu Mazur wytoczył proces o zniesławienie, gdy ten publikował artykuły wskazujące na biznesmena jako zleceniodawcę zbrodni.
- Wynik procesu ekstradycyjnego mnie zaskoczył. Zdawałem sobie sprawę ze sprzeczności w zeznaniach, ale sądziłem, że jak się popatrzy na całość materiału dowodowego, to układa się on w jakąś całość - powiedział Jermakowski.
- Nie rozumiem, dlaczego na procesie nie było przedstawicieli polskiego rządu, którzy mogliby obserwować metody stosowane przez mecenasa adwokata Mazura. Szkoda też, że prokuratura nie powołała swoich świadków - dodał.
Źródło: PAP, APTN
Źródło zdjęcia głównego: TVN24