Weronika Marczuk zostanie oczyszczona z zarzutów korupcji. Jeszcze w tym tygodniu prokuratura umorzy jej sprawę - donosi RMF FM. Śledczy tych informacji nie potwierdzają. Jak dowiaduje się tvn24.pl, prokuratura nie podjęła jeszcze nawet decyzji o zamknięciu postępowania.
Według nieoficjalnych informacji reporterów RMF FM prokurator prowadzący śledztwo nie dopatrzył się znamion przestępstwa w tym co zrobiła Weronika Marczuk. Co prawda wzięła pieniądze od słynnego agenta Tomka, ale tłumaczyła, że jest to oficjalna zapłata za jej pracę, a nie łapówka.
Prokuratura nie potwierdza
Wątek śledztwa przeciwko Weronice Marczuk faktycznie zmierza ku końcowi. Ale jak dowiaduje się portal tvn24.pl, Prokuratura Okręgowa w Warszawie nie podjęła jeszcze nawet decyzji o zamknięciu postępowania. Dopiero po tym oskarżyciele mogliby umorzyć wątek celebrytki.
Czy tak zrobią? Prokuratura nie potwierdza. - Analizujemy materiał w tym wątku. Nie wiadomo jeszcze jaka będzie ostateczna decyzja - powiedziała prokurator Monika Lewandowska, rzecznik stołecznej prokuratury.
O pomyśle umorzenia śledztwa przeciwko Marczuk nie wie też nic Centralne Biuro Antykorupcyjne. - Nie mamy takiej informacji z warszawskiej prokuratury - mówi Jacek Dobrzański, rzecznik CBA.
Przyjęła łapówkę od agenta Tomka?
Marczuk podejrzana jest o powoływanie się w 2009 r. na wpływy oraz żądanie i wzięcie łapówki za pośredniczenie w korzystnym rozstrzygnięciu procesu prywatyzacyjnego Wydawnictw Naukowo-Technicznych. Chodzi w sumie o 450 tys. zł,. W czasie, gdy w jednej z warszawskich restauracji miała przyjąć pierwszą transzę w wysokości 100 tys. zł, została zatrzymana przez funkcjonariuszy CBA.
Według obrony Marczuk "nie przyjęła łapówki, lecz wynagrodzenie należne jej kancelarii za obsługę prawną" od słynnego agenta Tomasza Małeckiego.
Źródło: tvn24.pl, RMF FM