Kryzys najgłębiej dotknął te kraje, których obywatele przez długi czas głosowali na politycznych świętych Mikołajów - ocenił w "Faktach po Faktach" były minister finansów i były szef NBP prof. Leszek Balcerowicz. Choć podkreślił, że nie lekceważy problemów, to jednak trzeba o nich rozmawiać precyzyjnie i przestrzegł przed codziennym wieszczeniem upadku strefy euro.
- Uważam, że słowa się dewaluują i jeżeli prawie wszystko jest kryzysem, to wtedy jak określimy prawdziwe problemy, jakie miały miejsce np. w latach 30 w Stanach Zjednoczonych - pytał na początku programu Balcerowicz.
Pozytywne aspekty
Tam, gdzie reformy nastąpiły zbyt późno albo było ich brak, nastąpiły zmiany rządów. Leszek Balcerowicz
Zdaniem byłego ministra finansów fakt, że rynki finansowe (wierzyciele) zaczęły "uważniej przyglądać się niektórym państwom strefy euro sprawia, że te państwa zaczynają się reformować". - Tam, gdzie reformy nastąpiły zbyt późno albo było ich brak, nastąpiły zmiany rządów - wskazał Balcerowicz mając na myśli m.in. Hiszpanię czy Irlandię.
Podkreślił odważną postawę rządzących w niektórych państwach bałtyckich (Estonia, Łotwa) i w Bułgarii, gdzie w chwili głębokiej recesji podjęto gruntowne reformy i dzięki temu udało się poprawić niekorzystną sytuację. Sami zaś rządzący - ojcowie reform - zostali tam wybrani ponownie.
"Zwycięstwo PO byłoby większe..."
Jeżeli popatrzymy na doświadczenia (...) one pokazują, że kraje, które próbują uzdrawiać finanse swojego państwa, umacniać wzrost i robią to głównie przez wzrost podatków, najczęściej ponoszą klęskę. Leszek Balcerowicz
Jak zaznaczył, choć nie jest politologiem, to jego zdaniem zwycięstwo Platformy Obywatelskiej w tegorocznych wyborach parlamentarnych w Polsce byłoby większe "gdyby nie zniechęcała swoich najwierniejszych zwolenników ideologią antyreformatorską".
Jego zdaniem, choć retoryka się zmienia "nasze perspektywy byłyby lepsze, gdyby w ślad za zmienioną retoryką poszło więcej reform, a mniej podwyżek podatków".
Według gościa "Faktów po Faktach" nowa ekipa Donalda Tuska też nie pali się do nowych reform. - Jeżeli popatrzymy na doświadczenia (...) one pokazują, że kraje, które próbują uzdrawiać finanse swojego państwa, umacniać wzrost i robią to głównie przez wzrost podatków, najczęściej ponoszą klęskę - powiedział Balcerowicz.
- Kraje, które biorą się za rozdęte wydatki, zwłaszcza takie, które zniechęcają do pracy (rozmaite zasiłki) czy redukują biurokrację, częściej odnoszą sukces. Z tego punktu widzenia nasz program powinien być zmieniony - dodał.
Tempo zbyt małe
Jak podkreśli były szef NBP, zapowiedziane w expose premiera Tuska zmiany, takie jak podwyższenie wieku emerytalnego czy likwidacja KRUS są bardzo pozytywne, ale "tempo dochodzenia do tego zbyt małe, żeby osiągnąć niezbędne efekty".
Jego zdaniem jest to nie tylko problem ekonomiczny, ale i polityczny nowej ekipy rządzącej. - Program powinien obejmować daleko więcej reform, czyli kroków, które poprawiają perspektywy, uspokajają rynki finansowe, a dzięki temu unikalibyśmy takich podwyżek podatków, jakie zaproponowano - powiedział Balcerowicz.
Ostrzeżenie dla Unii
Kraje bałtyckie, Bułgaria, Irlandia udowodniły, że zdecydowane reformy dają skutki nie tylko na dłuższą metę, ale od razu, bo odbudowują zaufanie wierzycieli, czy rynków finansowych do krajów, które się naprawdę reformują. Leszek Balcerowicz
Jego zdaniem, jeśli chodzi o Unię Europejską, zdecydowanie za duży nacisk kładzie się w dyskusjach na programy ratunkowe, a "zdecydowanie za mały" na uzdrawianie sytuacji w poszczególnych krajach przez reformy.
- Kraje bałtyckie, Bułgaria, Irlandia udowodniły, że zdecydowane reformy dają skutki nie tylko na dłuższą metę, ale od razu, bo odbudowują zaufanie wierzycieli, czy rynków finansowych do krajów, które się naprawdę reformują - podkreślił. Zwrócił uwagę, że to skutkuje m.in. spadkiem stóp procentowych, które trzeba płacić za zaciągane długi.
Zapytany o to, sytuacja którego państwa jest obecnie w Europie najtrudniejsza powiedział, że we Włoszech, Irlandii czy Hiszpanii sprawy mają się znacznie lepiej, niż w Grecji i Portugalii. - Bo w tych krajach przez najdłuższy okres ludzie głosowali na swoich świętych Mikołajów w polityce, którzy mówili "dam, dam, dam". Co dawali? Dodatkowe wydatki bez pokrycia, aż doszło do kryzysu - zwrócił uwagę ekonomista.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: TVN24