Na wznowionym w piątek po 9 posiedzeniu Sejmu, posłowie zagłosują nad wotum nieufności dla ministra finansów. Platforma, która wraz z PSL ma większość drży jednak o wynik, gdyż kilkudziesięciu parlamentarzystów PO pojechało na mecz Austria - Polska. Zarządzona przez szefa PO partyjna dyscyplina, może nie pomoc.
Posłowie PiS i SLD, chcą odwołać ministra finansów Jacka Rostowskiego, gdyż zarzucają mu brak reakcji na zbyt wysokie ceny paliw - CZYTAJ INFORMACJĘ.
Chlebowskiemu ręce się trzęsły, ale bilet oddał
Normalnie stanowisko Rostowskiego nie byłoby zagrożone, głosy koalicji wystarczają, aby wniosek odrzucić. Jednak dzień po meczu Polaków na Euro może być gorzej. - Istniała realna obawa, że w czwartek kilkudziesięciu posłów wyjedzie na mecz i nie zdąży wrócić, a wtedy głosów do odrzucenia wotum mogłoby zabraknąć - przyznaje w rozmowie z "Dziennikiem" jeden z posłów PO.
Przed kluczowym meczem Polaków na Euro 2008 w Platformie zapanowała piłkarska gorączka. Studzić ją musiał Chlebowski, który sam zrezygnował z wyjazdu do Wiednia. - Kiedy oddawałem bilet z żalu ręce mi się trzęsły - powiedział szef klubu PO.
Ulgi dla kibiców nie będzie
Mimo ogłoszenia dyscypliny niektórzy posłowie i tak wyjechali na mecz. "Dziennik" rozmawiał z Ireneuszem Rasiem, wiceszefem sejmowej komisji kultury fizycznej i sportu, który do Wiednia pojechał. - Na głosowanie nad wotum oczywiście wrócę - zapewniał. Chlebowski zapowiada, że dla niesubordynowanych posłów nie będzie taryfy ulgowej.
- Nie jestem potworem ani wampirem. Świetnie rozumiem kolegów, którzy żyją meczem. Sam jestem kibicem. Ale jest czas na kibicowanie i na pracę. W piątek liczę na 100-proc. frekwencję - stwierdził Chlebowski.
Za nie stawienie się na dzisiejszym głosowaniu w obronie ministra Rostowskiego grożą w PO kary finansowe, a nawet utrata funkcji w komisjach sejmowych. Determinacja Chlebowskiego jest tym większa, że nie ma pewności, ilu posłów PSL pojawi się dziś w Sejmie. Koalicjant nie wprowadził dyscypliny.
W PiS też nie będzie kompletu?
Ale szeregi PiS, też mogą okazać się przerzedzone. Kiedy rzecznik dyscypliny w klubie PiS Marek Suski dowiedział się, że do Austrii jedzie Jacek Kurski, nie krył oburzenia. - Nic mi nie mówił! Nie ma na to mojej zgody. Może zgłosił to przewodniczącemu klubu? Jeśli nie, dostanie karę - zapowiadał Suski.
Kurskiego nie przestraszył. - Jeśli byłaby kara w takiej sprawie, mogę zapłacić - odpowiadał poseł PiS, który na mecz pojechał razem z kolegami z Platformy. - Umówiliśmy się o wpół do drugiej w barze za kratą - dodał.
Do Wiednia pojechał także Adam Hofman. - W piątek będę już z powrotem w Sejmie i będę głosował przeciwko ministrowi Rostowskiemu - zaklinał się.
Posłowie mają trochę czasu, aby do parlamentu dotrzeć. Wniosek nad wotum nieufności dla Rostowskiego jest 30 z 32 punktów porządku obrad.
Sondaż: "NIE" dla Rostowskiego
Z sondażu GfK Polonia dla "Rzeczpospolitej" wynika, że gdyby los Jacka Rostwoskiego leżał w rękach wyborców, a nie posłów, minister już dzisiaj mógłby powoli przenosić swoje rzeczy do innego gabinetu. Prawie połowa badanych wskazuje, że szef resortu finansów powinien zostać odwołany. Uważa tak 45 proc. ankietowanych, z czego aż 23 proc. odpowiada "zdecydowane TAK" na "NIE" dla Rostowskiego.
Minister może spać spokojnie
Przeciwnego zdania jest 36 procent respondentów. Prawie co trzeci z tej grupy odejściu ministra mówi "zdecydowane NIE", pozostali są "raczej" przekonani do swojego wyboru. Sondaż GfK Polonia dla „Rz” został przeprowadzony telefonicznie 12 czerwca na grupie 500 Polaków.
Szanse PiS rosną, gdy rosną ceny
Co zdaniem PiS jest największym grzechem Rostowskiego? Przewinień jest kilka - na przykład niedostateczna, zdaniem opozycji, aktywność resortu w zahamowywaniu gwałtownie rosnących cen - przede wszystkim paliwa (Prawo i Sprawiedliwość domagało się obniżenia akcyzy o 55 groszy na litrze benzyny - red.). Zarzut jest nieprzypadkowy - zwraca uwagę "Rzeczpospolita". Jak nieoficjalnie dowiedzieli się dziennikarze, zanim partia Jarosława Kaczyńskiego zdecydowała się zgłosić wniosek, zamówiła badania w tej sprawie. Wyszło z nich, że rosnące ceny są na razie jedynym czynnikiem, który może osłabić gabinet Tuska. – Dopóki Polacy nie odczują po kieszeniach rządów PO, PiS nie jest w stanie nic wskórać – mówi wprost Jacek Kurski.
NIE tak pewnie
PO zdaje sobie z tego sprawę i dlatego - przynajmniej jeśli chodzi o akcyzę - nie mówi obniżkom ostatecznego "NIE". –Połowa naszych posłów uważa, że rząd powinien wyjść naprzeciw nastrojom społecznym i obniżyć akcyzę – mówi gazecie polityk z kierownictwa Platformy.
Na razie reakcji w sprawie akcyzy jednak nie będzie. Rostowski przekonał Tuska, że jej obniżenie może nie rozwiązać problemu, a za to poważnie uszczuplić dochody budżetu. W tej sytuacji politycy PO i PSL, do tej pory wprost nalegający na obniżkę akcyzy, nie mieli już wiele do powiedzenia. – Przyszłoroczny budżet będzie miał o blisko 10 miliardów niższy deficyt, a przed kasą państwową stoją wydatki związane z reformą służby zdrowia i podwyżkami dla nauczycieli – argumentuje Grzegorz Dolniak, wiceszef Klubu PO.
Źródło: tvn24.pl, "Rzeczpospolita", "Dziennik"