Utwory Sienkiewicza, Szekspira, a nawet poczciwy "Kubuś Puchatek" mają zniknąć z listy lektur szkolnych. Nożyce urzędników MEN wycinają nawet takie tytuły, jak "Potop", "Quo Vadis" czy "Romeo i Julia". Zamiast całych książek, na lekcjach częściej omawiane będą tylko fragmenty. Projekt wywołał protesty ekspertów i pedagogów - pisze "Dziennik".
W tej chwili wielu uczniów udaje, że czyta, a wielu nauczycieli akceptuje ten stan. Widoczna jest gołym okiem hipokryzja. Wolimy, by uczeń przeczytał fragmenty, niż utrzymywać fikcję dydaktyczną W tej chwili wielu uczniów udaje, że czyta, a wielu nauczycieli akceptuje ten stan. Widoczna jest gołym okiem hipokryzja. Wolimy, by uczeń przeczytał fragmenty, niż utrzymywać fikcję dydaktyczną"
Nowy spis lektur szkolnych przygotował na zlecenie ministerstwa edukacji prof. Sławomir Jacek Żurek. Jak mówi, jego propozycja może być dowolnie rozszerzana przez polonistów. Gdyby pomysł wszedł w życie, licealiści poznaliby dzieła Witolda Gombrowicza czy Juliusza Słowackiego jedynie we fragmentach.
Krytykują eksperci i poloniści
Popadamy ze skrajności w skrajność. Poprzedni kanon był przeładowany i mocno ograniczał polonistów, więc teraz MEN proponuje nauczycielom dużą dowolność i możliwość omawiania lektur we fragmentach Popadamy ze skrajności w skrajność. Poprzedni kanon był przeładowany i mocno ograniczał polonistów, więc teraz MEN proponuje nauczycielom dużą dowolność i możliwość omawiania lektur we fragmentach
Takie podejście nie wzbudza entuzjazmu wśród ekspertów. - Popadamy ze skrajności w skrajność. Poprzedni kanon był przeładowany i mocno ograniczał polonistów, więc teraz MEN proponuje nauczycielom dużą dowolność i możliwość omawiania lektur we fragmentach - ocenia prof. Jerzy Jarzębski, historyk literatury i krytyk literacki z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Jego zdaniem fragmentaryczność, na którą stawia resort rodzi zagrożenie, że uczniowie nie będą w stanie dostrzec istoty przekazu książek.
Poloniści mówią o minister edukacji, że idzie na łatwiznę. - Teraz uczniowie nie czytają książek, więc mamy proponować im fragmenty? To doprowadzi do tego, że za chwilę nie będą czytać nawet fragmentów - mówi Adrianna Seniów, polonistka z XIII L.O. w Szczecinie, najlepszego liceum w Polsce. Dodaje, że wystarczy odrobina chęci ze strony nauczyciela, by zmotywować do czytania.
Teraz uczniowie nie czytają książek, więc mamy proponować im fragmenty? To doprowadzi do tego, że za chwilę nie będą czytać nawet fragmentów Teraz uczniowie nie czytają książek, więc mamy proponować im fragmenty? To doprowadzi do tego, że za chwilę nie będą czytać nawet fragmentów
Oburzeni politycy
Radykalniej wypowiadają się politycy. - To porażka humanistyki i zwycięstwo złego pragmatyzmu. Szefostwo MEN uznało najwyraźniej, że bogaty kanon lektur jest zagrożeniem i obciążeniem dla procesu nauczania - oburza się Kazimierz Michał Ujazdowski, były minister kultury. Zdaniem Ryszarda Legutki, autora obecnego spisu lektur szkolnych, propozycja MEN to utrwalanie wizerunku absolwenta polskiej szkoły jako ćwiercinteligenta. - Walczyłem z pomysłem czytania powieści we fragmentach. Nie wiem, jak można skończyć liceum, nie czytając Sienkiewicza, a Gombrowicza jedynie we fragmentach - dziwi się Legutko.
Źródło: Dziennik
Źródło zdjęcia głównego: TVN24