Przed piotrkowskim sądem, po proceduralnych przepychankach, odczytany został akt oskarżenia przeciwko byłemu wicepremierowi i liderowi Samoobrony Andrzejowi Lepperowi oraz byłemu wiceszefowi tej partii Stanisławowi Łyżwińskiemu. Obaj politycy Samoobrony są oskarżeni w tzw. seksaferze.
Wiadomo, że wcześniej obrońcy oskarżonych złożyli kilka wniosków formalnych, w tym wniosek o umorzenie jednego z zarzutów wobec Andrzeja Leppera. Szef Samoobrony odpowiada z wolnej stopy, Łyżwiński od wielu miesięcy jest przebywa w areszcie.
Rozprawa odbywa się za zamkniętymi drzwiami. Po wyjściu z sali sądowej Adrzej Lepper powiedział, że obaj z Łyżwińskim odmówili składania wyjaśnien na tym etapie procesu i zapowiedzieli, że uczynią to później. Z jego słów wynika, że obaj oskarżeni zamierzają diopiero ustosunkowywać się do zeznań świadków oskarżenia.
Jeszcze przed rozpoczęciem procesu Lepper po raz kolejny zapewniał, że jest niewinny. - Sąd jest niezależny, wierzę w obiektywizm sądu, na pewno zbada wszystkie szczegóły. A w tych zeznaniach, które są, w zeznania świadków, których ujawnić nie mogę, nikt nie potwierdza wersji pani Krawczyk. Żadnego świadka nie ma - mówił Lepper. Pytany, czy nie boi się więzienia, odparł: - Ja już w więzieniu byłem. To jest też dla ludzi.
Łyżwińska broni męża
W sądzie pojawiła się żona drugiego z oskarżonych, Stanisława Łyżwińskiego - Wanda Łyżwińska. Podkreśliła, że nadal wierzy w niewinność swojego męża, który od sierpnia ubiegłego roku przebywa w areszcie. - Mój mąż psychicznie czuje się dobrze, a to, że schudł nawet mu wyjdzie na zdrowie. Cieszy się, że wreszcie się rozpoczyna proces i ma nadzieję, że szybko będzie prowadzony - powiedziała Łyżwińska. Dodała, że jej mąż pisze w areszcie drugą część książki o "seksaferze".
Łyżwiński na proces został dowieziony w kajdankach z aresztu. Na ławie oskarżonych przywitał się z Lepperem. Byłego wicepremiera broni trzech adwokatów, Łyżwińskiego dwóch. Lepper przyjechał do Piotrkowa ze swoim partyjnym kolegą, Januszem Maksymiukiem. Na procesie nie zjawiła się natomiast Aneta Krawczyk, która jest oskarżycielem posiłkowym. Nie stawiły się też pozostałe cztery osoby pokrzywdzone.
Jak powiedziała pełnomocnik Krawczyk, mec. Agata Kalińska-Moc, jej klientka chce uniknąć "zainteresowania mediów". Postanowiła, że w sądzie pojawi się tylko wtedy, kiedy będzie zeznawać jako świadek. Wiadomo już, że pierwsze takie przesłuchanie wyznaczone na na najbliższy czwartek.
Bohaterowie "seksafery" nie przyznają się do winy
Szef i wiceszef Samoobrony oskarżeni są o żądanie i przyjmowanie korzyści o charakterze seksualnym od działaczek tej partii. Dodatkowo Łyżwiński odpowiada za gwałt. Lepperowi grozi kara do 8, a Łyżwińskiemu - do 10 lat więzienia. Żaden nie przyznaje się do winy. Wobec Leppera prokuratura zastosowała kaucję w wysokości 30 tys. zł oraz dozór policji.
Proces odbywa się za zamkniętymi drzwiami. Wyłączenia jawności rozprawy chciała pełnomocnik Anety Krawczyk. Natomiast Lepper chciał jawności procesu. - Chcę, żeby społeczeństwo, które się tym interesuje poprzez media dowiedziało się prawdy na ten temat, że to jest prowokacja - mówił.
Zarzuty dla b. wicepremiera i wiceszefa Samoobrony
Szefowi Samoobrony łódzka prokuratura przedstawiła dwa zarzuty. B. wicepremier jest oskarżony o żądanie i przyjmowanie w związku z pełnioną przez niego funkcją publiczną korzyści osobistych o charakterze seksualnym od Anety Krawczyk. Drugi zarzut dotyczy usiłowania doprowadzenia w 2002 roku innej kobiety związanej z Samoobroną do stosunku.
Na Łyżwińskim ciąży w sumie siedem zarzutów, które dotyczą lat 1999-2003. Jest on oskarżony m.in. o zgwałcenia jesienią 2002 r. w swoim biurze poselskim w Tomaszowie Mazowieckim działaczki Samoobrony, która ubiegała się o stanowisko wójta. Zarzucono mu także przyjmowanie i żądanie korzyści osobistych o charakterze seksualnym oraz wykorzystanie lub usiłowanie wykorzystania seksualnego czterech kobiet, w tym Anety Krawczyk. Według oskarżenia, miał on także nakłaniać tą ostatnią do przerwania ciąży.
Przed sądem w Piotrkowie Trybunalskim dobiega już końca pierwszy proces karny związany z seksaferą w Samoobronie. Jacek P. - dawny asystent posła Stanisława Łyżwińskiego - jest oskarżony o nakłanianie Anety Krawczyk do przerwania ciąży oraz narażenie jej życia.
Seksafera - co to takiego
Jesienią 2006 roku dziennikarz "Gazety Wyborczej" ujawnił, że w "Samoobronie" częste jest seksualne wykorzystywanie młodszych działaczek przez męską część partyjnego kierownictwa. Wkrótce Aneta Krawczyk w programie "Teraz My" na antenie TVN opowiadała o tym, jak dostała intratną pracę w biurze poselskim Stanisława Łyżwińskiego w zamian za świadczenie usług seksualnych temu posłowi, a także samemu Andrzejowi Lepperowi.
Krawczyk twierdziła, że ojcem jej najmłodszego dziecka jest Łyżwiński, jednak badania DNA to wykluczyły. Test DNA wykluczył także ojcostwo Leppera. W śledztwie dotyczącym seksafery po uchyleniu poselskiego immunitetu aresztowano i postawiono zarzuty (także gwałtu) samemu Łyżwińskiemu. Innym podejrzanym - już po utracie poselskiego mandatu - stał się lider Samoobrony Andrzej Lepper.
jaś, mon //tr /mlas
Źródło: PAP, TVN24, IAR
Źródło zdjęcia głównego: TVN24