Panie były zainteresowane transportem od drzwi do drzwi, a tego nie mogliśmy im zapewnić. Kupiliśmy im żywność – tak Leszek Rowicki, konsul w ambasadzie RP w Holandii, odpierał zarzuty Polek z obozu pracy. Według kobiet jedyną pomoc otrzymały ze strony holenderskich związków zawodowych.
Polki z holenderskiego obozu pracy są już w kraju. Ich pracodawca po interwencji holenderskich związków zawodowych zobowiązał się do wypłacenia wynagrodzenia, w sumie ponad 100 tysięcy euro. Kobiety są rozgoryczone pomocą, a raczej, jak twierdzą, jej brakiem ze strony polskiego konsulatu. - Konsul przyjechał tylko raz, kupił 10 bochenków czerstwego chleba tostowego. Nie wystarczyło dla wszystkich. Chciał też załatwić transport, ale za pożyczkę, którą miałyśmy zwrócić. A my dostałyśmy od Holandii autokar za darmo i jeszcze 50 euro na drogę – wyliczyła jedna z nich.
W programie „24 godziny” Kierownik Wydziału Konsularnego przy Ambasadzie w Holandii Leszek Rowicki odpierał te zarzuty. - To niesprawiedliwy komentarz. Jeszcze w poniedziałek powiedzieliśmy paniom, że zgodnie z istniejącym stanem prawnym uprawnienia konsula w tej sprawie są ograniczone – wyjaśnił. Konsulat według obowiązującego prawa nie może ingerować w konflikty między pracodawcą a pracownikiem. Nie może też pełnić funkcji adwokata ani zaangażować pełnomocnika.
"Zaproponowaliśmy im zakup żywności"
Panie nie formowały pod naszym adresem żadnych postulatów, nie były zainteresowane podróżą autobusem rejsowym, były zainteresowane zorganizowaniem podroży od drzwi do drzwi. Zaproponowaliśmy im też zakup żywności, zabraliśmy dwie panie do sklepu, gdzie same wybrały potrzebne im artykuły, za które my zapłaciliśmy. Woda, mleko, chleb, sery i wędliny polski
- Panie nie formowały pod naszym adresem żadnych postulatów, nie były zainteresowane podróżą autobusem rejsowym, były zainteresowane zorganizowaniem podroży od drzwi do drzwi – stwierdził. Zastrzegł też, że słowa o czerstwym chlebie były „krzywdzące”. – Zaproponowaliśmy im zakup żywności, zabraliśmy dwie panie do sklepu, gdzie same wybrały potrzebne im artykuły, za które my zapłaciliśmy. Woda, mleko, chleb, sery i wędliny – wyliczył.
Na farmie w holenderskim Oirschot przy zbiorze truskawek pracowało 79 Polek. W sierpniu pracodawca stwierdził, że im nie zapłaci, pracownicy rozpoczęli więc strajk. Sprawą zainteresowała się cała Holandia, kiedy wyszło na jaw, że mężczyzna odciął im wodę i nie dawał im jedzenia.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24