Nieudana inauguracja sezonu wyścigów na warszawskim Służewcu. Nie zadziałał system przyjmowania zakładów. - Przyjeżdżam tu od wielu lat i nigdy nie spotkałem się z czymś takim - żali się TVN24 jeden z uczestników. - Najważniejsze, że wystartowały konie - uważa rzecznik Totalizatora Sportowego.
Z zepsucia się systemu odpowiadającego za przyjmowanie zakładów najbardziej zawiedzeni są hazardziści.
- Otwarcie sezonu, pierwszy dzień wyścigów (...) wszyscy są zażenowani - żalili się fani wyścigów. Rzecznik Totalizatora Sportowego Piotr Gawron twierdzi, że "organizacja wszystkiego w 30 dni graniczyła z cudem".
Niestety, cudu nie było
To miała być wielka inauguracja tegorocznego sezonu wyścigów na Służewcu. W połowie maja Totalizator Sportowy wydzierżawił tereny wyścigów konnych na 30 lat. Miał tylko miesiąc na renowację hipodromu. Totalizator zabezpieczył trybuny przed zawaleniem się, naprawił ogrodzenie dla koni i zmodernizował nawierzchnię toru wyścigowego. Udało się także odnowić budynek i zakupić maszynę startową.
Wszystko miało być zapięte na ostatni guzik. I było... prawie.
- Stan techniczny obiektu jest bardzo, bardzo zły - uważa Piotr Gawron, rzecznik Totalizatora Sportowego, dzierżawcy wyścigów konnych na Służewcu. - Niektóre części Służewca były nietknięte remontem od momentu powstania, a więc od 1939 roku - tłumaczy.
Wiele się udało, ale...
- Niestety tego systemu (zakładów wzajemnych - gonitw, w których pula wygranej zależy m.in. od liczby uczestników zakładów i kwot jakie stawiają na zwycięskiego konia - przyp. red.) nie udało nam się na dobre uruchomić - tłumaczy rzecznik Totalizatora. - Jeszcze dziś o godzinie 8 rano system przyjmował pierwsze zakłady dość sprawnie. Niestety w połowie przyjmowania zakładów pojawił się krytyczny błąd, którego na razie nie jesteśmy w stanie poprawić - opowiada Gawron.
Hazardziści nie mogą obstawiać
- Jestem tu od wielu lat i pierwszy raz się z czymś takim spotykam. Rozmawiałem z ludźmi, którzy przychodzą tu od 30 lat i nigdy czegoś takiego nie było - żali się tvn24.pl pan Cezary. - Wszyscy są zażenowani tym co się wydarzyło. Otwarcie sezonu, pierwszy dzień wyścigów i do takich sytuacji dochodzi! - irytuje się.
- Ludzie przy wejściu płacili 10 zł za wstęp. 95 procent z nich przyjeżdża tu właśnie po to, żeby obstawiać - uważa internauta.
Najważniejsze, że chociaż konie pobiegły
- Najważniejsze jednak, że wyścigi się odbyły - ripostuje Piotr Gawron. - Pierwsze biegi zostały rozegrane i nagrody trafiły do hodowców, co dobrze rokuje hodowli konia wyścigowego w Polsce - uważa Gawron.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu