Jak napisała "Rzeczpospolita" do nowych ustaleń doszli biegli z Instytutu Ekspertyz Sądowych im. prof. dr Jana Sehna w Krakowie. Podważają one kluczowe tezy raportów rosyjskiego Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK) - o tym, że obecność dowódcy Sił Powietrznych w kabinie pilotów pośrednio wywierała na nich presję. Jak napisał dziennik wielomiesięczna analiza za pomocą specjalistycznego sprzętu, komputerowe porównywanie próbek głosów, wykluczyły przypisanie generałowi jakichkolwiek słów wypowiadanych w kabinie podczas lądowania. Z ustaleń biegłych wynika, że dowódca Sił Powietrznych żadnych komend nie wydawał.
Po tych doniesieniach rodziny ofiar są zgodne, że komisja Millera w swoim raporcie dot. katastrofy popełniła karygodny błąd. Według córki tragicznie zmarłego Zbigniewa Wassermanna, osoby pracujące nad śledztwem "bardzo się skompromitowały", podpisując się pod raportem, w którym słowa wypowiadane w kokpicie samolotu były błędnie przypisywane gen. Błasikowi.
"Nie dbali o polski interes"
Skutki tego nie były przecież tylko w sferze uczuć pani Ewy i jej rodziny, ale też miały ogromny oddźwięk na całym świecie i doprowadziły do sytuacji, w której cały świat był przekonany, że do katastrofy doprowadził pijany polski generał, który zmuszał na polecenie prezydenta pilotów do lądowania mec. Bartosz Kownacki
Z kolei mec. Bartosz Kownacki, pełnomocnik bliskich generała uznał, że "być może ktoś nie dopełnił swoich obowiązków", a wpływ błędnego zbadania stenogramów wywarł wpływ nie tylko na jego rodzinę. - Skutki tego nie były przecież tylko w sferze uczuć pani Ewy i jej rodziny, ale też miały ogromny oddźwięk na całym świecie i doprowadziły do sytuacji, w której cały świat był przekonany, że do katastrofy doprowadził pijany polski generał, który zmuszał na polecenie prezydenta pilotów do lądowania - powiedział. Jak dodał, jeśli te informacje podane przez "Rzeczpospolitą" się potwierdzą, to okaże się, że "polscy urzędnicy tam w Rosji w sposób nieprawidłowy dbali o polski interes".
"Istoty to nie zmienia"
Były akredytowany przy MAK Edmund Klich powiedział w piątek w TVN24, że badanie biegłych "porządkuje pewne sprawy, ale istoty to nie zmienia". Według niego nie powinno podważać się tego, że gen. Błasik "był w kokpicie do końca". - To, że nie czytał (komend) świadczy o tym, że nie włączył się do pilotowania. Natomiast był w kokpicie. (...) Tam są słowa kapitana chyba, który zwraca się do niego: panie generale - mówił Klich. Przypomniał, że także Rosjanie po obrażeniach i po miejscu znalezienia ciała ustalili, że gen. Błasik był (w kokpicie) do końca. - A ocena, czy to były jakieś naciski, czy ktoś mógł to odczuć jako naciski to jest sprawa indywidualna - zaznaczył.
Bez komentarza
Doniesień "Rzeczpospolitej" nie komentuje Naczelna Prokuratura Wojskowa. - Poczekajmy na poniedziałkową konferencję w sprawie ustaleń ekspertów - powiedział w piątek prokurator kpt. Marcin Maksjan. I dodał: - Gdybym się odniósł do tych doniesień, nie mielibyśmy po co wychodzić w poniedziałek na konferencję.
Nie wiadomo, czy na konferencji zostaną ujawnione pełne stenogramy rozmów z kokpitu samolotu.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24