- Brak transmisji z naszego posiedzenia to złamanie misji telewizji publicznej - oświadczył Ryszard Kalisz, przewodniczący sejmowej komisji śledczej ds. Barbary Blidy, po tym jak okazało się, że TVP nie zamierza transmitować posiedzenia komisji. Jej członkowie jednogłośnie zadecydowali o przerwaniu przesłuchania prokuratora Marka Wójcika.
Przewodniczący zapowiedział, że natychmiast zwróci się do marszałka Sejmu, żeby wystąpił on do prezesa TVP Andrzeja Urbańskiego z "ostrym protestem". - Brak transmisji z otwartego posiedzenia komisji śledczej przez TVP to rzecz niedopuszczalna. To złamanie misji i rzecz, która w wolnej Polsce do tej pory nie miała miejsca - mówił poirytowany Kalisz.
"To sabotaż"
Pozostali członkowie komisji tym razem byli wyjątkowo zgodni i jednogłośnie zdecydowali o przerwaniu przesłuchania katowickiego prokuratora Marka Wójcika. Wyjątkową cierpliwość wykazał nawet sam przesłuchiwany i na przeprosiny Kalisza odparł: - Rozumiem.
Podczas krótkiej wymiany zdań pomiędzy członkami komisji poprzedzającej głosowanie nad tym, czy przerwać przesłuchanie, padały mocne słowa, m.in. że "działania TVP to sabotaż" oraz, że postawa telewizji publicznej pokazuje bezsensowność walki o jawność prac komisji.
Po zwolnieniu Marka Wójcika komisja zajęła się rozpatrywaniem spraw bieżących i po kilkudziesięciu minutach zakończyła obrady.
"Wątpliwości były, ale przez media"
W czwartek członkowie komisji przesłuchiwali dwóch świadków. Przed tym, jak na pytania zaczął odpowiadać Marek Wójcik, przed parlamentarzystami usiadł prokurator Tomasz Tadla z Prokuratury Okręgowej w Katowicach. Powiedział on m.in., że "wątpliwości prokuratorów odnośnie zatrzymań w sprawie tzw. afery węglowej dotyczyły skutków medialnych tego zdarzenia, a nie kwestii podstaw prawnych".
Były rzecznik prasowy katowickiej prokuratury zapewnił też, że nic nie wiedział o planowanej na dzień zatrzymania Barbary Blidy konferencji prasowej ówczesnego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry.
- Nigdy o tym nie słyszałem. Z dużą dozą prawdopodobieństwa mogę powiedzieć, że gdyby była planowana jakakolwiek konferencja w sprawie prowadzonej przez Prokuraturę Okręgową w Katowicach, gdyby konferencja była planowana na ten dzień i to jeszcze w Katowicach, to ja wiedziałbym o tym wcześniej - przekonywał Tadla członków komisji.
"Działania prokuratorów były legalne"
Po przerwie rozpoczęło się przesłuchanie zastępcy prokuratora okręgowego w Katowicach Marka Wójcika. Zeznał on, że w jego ocenie działania prokuratorów w śledztwie dotyczącym mafii węglowej były z całą pewnością legalne. Wójcik zwrócił uwagę, że decyzje w postępowaniu wydawał uprawniony prokurator, zatrzymania dokonywała delegatura ABW w Katowicach i nie przekroczono limitu czasowego zatrzymania, czyli 48 godzin.
Prokurator - podobnie jak zeznający wcześniej Tadla - uważa, że "podstawy dowodowe były wystarczające do tego, aby wydać postanowienia o postawieniu zarzutów". Jak dodał, stanowisko referentów sprawy było takie, że "zachodzą przesłanki procesowe do zastosowania nie wezwania, ale zatrzymania".
Wójcik zaznaczył, że w dniu zatrzymania Barbary Blidy planowano szereg czynności: ogłoszenie zarzutów, przesłuchanie na okoliczność tych zarzutów, konfrontacje z Barbarą K., czyli "Śląską Alexis". - Prokuratorzy chcąc mieć pewność wykonania tych czynności i mieć pewność co do weryfikacji Barbary K., uznali, że zatrzymanie Barabary Blidy jest niezbędne - podkreślał prokurator.
Co dalej?
Na kolejnym otwartym posiedzeniu komisja rozpatrzy wniosek pełnomocnika rodziny Blidów mec. Leszka Piotrowskiego w sprawie jego uczestnictwa w pracach komisji. Wcześniej (27 maja) sejmowi śledczy spotkają się jednak na posiedzeniu zamkniętym, na którym decydować będą o zwolnieniu z tajemnicy służbowej przesłuchiwanych już prokuratorów.
Czwartkowe posiedzenie komisji, podobnie jak poprzednie, było na żywo transmitowane w tvn24.pl
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24