- Platforma Obywatelska zasłania się opinią Biura Analiz Sejmowych. Jak jest dla nich korzystna, to będzie nią wymachiwać - oceniła w programie "Kropce nad i" Beata Kempa. Posłanka wykluczona z komisji śledczej ds. wyjaśnienia afery hazardowej nie wierzy, że wróci do jej składu. Mimo to gwarantuje gotowość do pracy. - Jestem orędowniczką prawdy i zrobię wszystko, żeby tę prawdę osiągnąć - oświadczyła.
Na początku grudnia komisja śledcza ds. wyjaśnienia afery hazardowej wyłączyła ze swojego składu Zbigniewa Wassermanna i Beatę Kempę z PiS. Powodem było powołanie posłów na świadków komisji. W poniedziałek tuż po świętach, Biuro Analiz Sejmowych wydało ekspertyzę, według której politycy po przesłuchaniu nie będą mogli wrócić na fotele śledczych.
Przeszkody Platformy
Beata Kempa uważa, że jest to działanie Platformy Obywatelskiej mające na celu utrudnienie prac komisji. - Nie każdy, kto dotknął sprawy, od razu musi być świadkiem. (...) My nie chcemy być przeszkodą i zasłoną, którą sobie z nas uczynili posłowie PO - argumentowała. Posłanka zaznaczyła ponadto, że apelowała wcześniej o jak najszybsze jej przesłuchanie, by następnie postawić przed komisją zamieszanych w aferę polityków PO.
- Platforma Obywatelska zasłania się opinią Biura Analiz Sejmowych. Jak jest dla nich korzystna, to będzie nią wymachiwać, jak niekorzystna to będzie się od niej uchylać. Nie dopuści do tego, żebyśmy z posłem Wassermannem wrócili do komisji. Boją się naszych kolejnych wniosków dowodowych, np. billingów - oświadczyła. - Jeśli ktoś jest sędzią we własnej sprawie, to Platforma - dodała.
"Afera prostsza niż kradzież napisu z Auschwitz"
Posłanka negatywnie ocenia współpracę ze śledczymi z PO. - Poseł Sekuła - bardzo niezorganizowana osoba, Urbaniak - skandaliczne maniery - powiedziała i dodała: - Praca z tymi ludźmi byłaby istną męką, ale jestem orędowniczką prawdy i zrobię wszystko, żeby tę prawdę osiągnąć.
Kempa nie jest zadowolona również z działań prokuratury. - Chciałabym prokuratora zapytać, co w tej sprawie (wyjaśnienia afery - red.) zrobił. Minęły trzy miesiące. Ta sprawa jest łatwiejsza niż kradzież napisu w Auschwitz - oceniła.
"PO tuszuje aferę"
Ryszard Kalisz, również będący gościem "Kropki nad I" argumentował, że ani Kempa, ani Wasserman nie powinni wrócić do komisji. Poseł uważa bowiem, że nie mogliby wiarygodnie oceniać swoich zeznań. - Nie można być świadkiem we własnej sprawie - argumentował kilkakrotnie. Przypomniał jednocześnie, że marszałek Sejmu nie jest ekspertyzą prawną związany.
Polityk SLD przyznał jednak rację Kempie, że działanie Platformy Obywatelskiej nie jest bez zarzutu. - Z jednym muszę się zgodzić. PO jest mistrzem w tuszowaniu tej afery. Nikt nie zajmuje się przesłuchaniem Drzewieckiego, Chlebowskiego (...), ale tym, co działo się wcześniej - stwierdził.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24