- Parę rzeczy trzeba zrobić bardzo szybko i bardzo mocno. Żeby Europejczycy poczuli, co to jest Unia - mówił w programie "24 godziny" Jerzy Buzek, wyliczając to, z czym zmierzy się jako szef Parlamentu Europejskiego. Impulsem do takich rozważań stała się rezygnacja Mario Mauro - głównego kontrkandydata Buzka. Po tym zwrocie akcji, były premier Polski posadę szefa PE ma już pewną.
- Jestem Polakiem i nigdy nie będę zapominał skąd przyszedłem, ale w Parlamencie Europejskim rozwiązujemy problemy europejskie - mówił w TVN24 Jerzy Buzek, który wymieniał priorytety Parlamentu Europejskiego pod jego przewodnictwem. - Będziemy mieli naprawdę dużo do powiedzenia - twierdził były premier, który wskazywał na to, że po przyjęciu Traktatu Lizbońskiego "Parlament Europejski będzie równorzędnym partnerem dla Komisji Europejskiej i Rady Europejskiej". Zdaniem Buzka, przed Parlamentem stoi m.in. zadanie uchwalenia budżetu unijnego, sprawa bezpieczeństwa energetycznego, partnerstwo wschodnie oraz globalny kryzys ekonomiczny. - Parę rzeczy trzeba zrobić bardzo szybko i bardzo mocno, jeśli Unia Europejska jako całość, a także Parlament mają pokazać, że decydujemy o losach Europy i Świata. Żeby Europejczycy poczuli, co to jest Unia - dodał.
"Nie możemy żadnego kraju skazywać na sytuację fatalną"
Buzek dodał też, że na przykładzie pakietu klimatycznego, na forum Parlamentu Europejskiego można załatwiać też polskie interesy. - Na początku samotnie, ale robiłem wszystko, by go zmienić i pokazać innym Europejczykom, że jest sens to zrobić. I zmieniliśmy ten pakiet - przypominał Buzek. - Polska, w pierwotnej wersji, nie była w stanie wytrzymać jego reguł - dodał. Według byłego premiera, "można robić rzeczy wielkie dla Europy i Polski, jeśli się wytłumaczy Europejczykom, że to ma sens". - Nie możemy żadnego kraju skazywać na sytuację fatalną, z której nie ma wyjścia. To jest moje zadanie - zadeklarował Buzek, podkreślając, że "choć jest to zadanie trudne, jednak jest na nie przygotowany".
Parę rzeczy trzeba zrobić bardzo szybko i bardzo mocno, jeśli Unia Europejska jako całość a także Parlament mają pokazać, że decydujemy o losach europy i świata. Żeby Europejczycy poczuli, co to jest Unia. Jerzy Buzek, kandydat na przewodniczącego PE
Buzek: To dobra wiadomość
Rezygnacja głównego kontrkandydata Buzka, Mario Mauro, nastąpiła na dwa dni przed tajnym głosowaniem Europejskiej Partii Ludowej. Oznacza to, że szefem Parlamentu zostanie Jerzy Buzek. - To dobra wiadomość - mówił Buzek, ale jednocześnie zaznaczał, że "w demokracji nic nie wiadomo do końca" i warto poczekać do ostatecznego głosowania w Parlamencie Europejskim, które odbędzie się 14 lipca. - Myśmy prowadzili bardzo mocną kampanię przez ostatnie dni - przypomniał były premier, wskazując, że "był optymistą" jeśli chodzi o zaakceptowanie swojej kandydatury. - Ja na ten temat mało mówiłem, spotykałem się codziennie z grupami politycznymi z różnych krajów z Europejskiej Partii Ludowej. Dyskutowaliśmy o najpoważniejszych problemach, które stoją przed Parlamentem Europejskim i Unią - powiedział.
Były premier zaznaczył również, że wiele zawdzięcza pomocy polskiego rządu. - Oprócz tego, co się działo w parlamencie, bardzo ważne znaczenie miały działania polskiego rządu, polskiego premiera, rozmowy z premierami innych krajów, a przede wszystkim przewodniczącymi tych partii, które wchodzą w skład Europejskiej Partii Ludowej - wyliczał Buzek.
Co z tekami?
Mimo radości z sukcesu Jerzego Buzka, opozycja obawia się, że zyskując stanowisko przewodniczącego, Polska straci atrakcyjne gospodarcze teki w Komisji Europejskiej. Zdaniem byłego premiera, obawy te są nieuzasadnione. - Dobry kandydat dostanie dobrą tekę, a my mamy dobrych kandydatów - mówił Buzek. Przywołał tu przypadek Hiszpanii, która miała miała trzy ważne stanowiska: przewodniczącego Parlamentu Europejskiego, bardzo ważnego komisarza i zawiadywanie sprawami polityki zagranicznej. - Wszystkie w ciągu tej samej kadencji. To jest absolutnie możliwe. Nie wiem, czy się uda, ale nic nie stoi na przeszkodzie. Może nam się nie uda, ale bez przewodniczącego Parlamentu Europejskiego też mogłoby się nie udać - powiedział Buzek podkreślając, że choć w Komisji są słabsze teki, to ich przydział nie zależy od tego, jakie stanowiska dany kraj już otrzymał.
Misja dla Mauro w zamian za rezygnację?
Jerzy Buzek powiedział też, że nie rozmawiał jeszcze z Mario Mauro o jego decyzji, ale zadeklarował, że chce do niego wkrótce zadzwonić. Podkreślił bowiem, że ma z nim przyjacielskie stosunki. - Chciałbym wyrazić szacunek i uznanie dla mojego konkurenta - oświadczył, dodając, że kampania "ta była niezwykle merytoryczna". - Chciałbym, żeby w Polsce odbywały się takie kampanie - mówił.
Oprócz tych poważnych rozmów, są także lżejsze sprawy. W środę wieczorem będziemy strzelać rzuty karne. Będą kandydaci na przewodniczącego będą bronić w bramce. To są takie trochę weselsze i luźniejsze metody kampanii.
Zapytany, czy rezygnacja Mauro związana jest z obietnicą, że otrzyma on stanowisko szefa dyplomacji UE, powiedział, że nic nie wie na ten temat. - Może przyznał, że jego szanse zmalały, może rozmowy polsko-włoskie miały znaczenie. Trudno powiedzieć, czy były obietnice, czy nie. Ja raczej myślę, że nie było takich zobowiązań - oświadczył.
"Nasz kandydat tak dobry, że inni sami się wycofują"
O rezygnazji Mario Mauro mówił również w niedzielę w TVN24 minister spraw zagranicznych Radosław Sikowski. - Wycofanie się pana Mauro jest kolejnym dobrym omenem, nasz kandydat jest tak dobry, że konkurenci sami się wycofują - ocenił Sikorski.
Sikorski przypomniał też, że Mauro jest życzliwy Polsce. - Był wielkim sympatykiem Solidarności, naszego papieża, gdyby nie był naszym rywalem, to w każdej innej konfiguracji bylibyśmy mu życzliwi - powiedział szef MSZ.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24