Pomimo zarzutów niegospodarności, jakie na nim ciążą, Zdzisław Kręcina nie zamierza rezygnować z ubiegania się o fotel prezesa, bo „czuje się niewinny”. Spokojny jest też o finanse PZPN. - Jestem prawie pewien, że konta już mamy zablokowane, ale to w praktyce nic nie znaczy. Kasy w Związku starczy jej jeszcze na kilka lat - tak, ze spokojem, na pytania o przyszłość związku piłkarskiego odpowiada jego sekretarz.
Na kandydacie na szefa PZPN niespecjalne wrażenie robią groźby zajęcia kont Związku na poczet długu jaki PZPN ma wobec fiskusa. Długu zresztą ponoć w ogóle nie ma, a jest - jak próbował tłumaczyć Kręcina - jedynie "zobowiązanie finansowe".
Długu nie ma, więc co jest?
- Nie ma długu. To jest bardzo skomplikowana prawnie sprawa. Wszystkie nasze zobowiązania regulowaliśmy na bieżąco. Nie zalegamy nikomu ani złotówki. Jest spór prawny, bo my i Urząd Skarbowy różnie interpretujemy przepisy odnośnie podatku VAT za prawa medialne. Zapewniam jednak, że jak dostaniemy stosowne pismo od fiskusa to od razu dokonamy przelewu i ten medialny kocioł na jakiś czas się skończy - mówił w "Magazynie 24 godziny" obecny sekretarz generalny Związku, na którym ciążą dwa zarzuty o niegospodarność (Kręcinie grozi do pięciu lat więzienia - red.).
Kandydat na nowego szefa PZPN-u jest wyjątkowo spokojny "o kasę" Związku, bo "wie ile jest". Ile? - Tyle że wystarczy jej jeszcze na kilka lat działalności - odpowiada Kręcina.
"Leśne dziadki" rządzić potrafią
Niestraszna jest też dla sekretarza perspektywa wejścia Urzędu Skarbowego na konto PZPN-u. Zresztą, jak zaznaczał działacz, "jest prawie pewien, że konta już zostały zablokowane".
- Takie decyzje zawsze są w stosunku do nas podejmowane w piątek. W praktyce jednak to nic dla nas nie oznacza. Nie stracimy płynności finansowej, bo mamy środki ponad te, które zostały zablokowane - podkreślał. Skąd ten spokój o związkową kieszeń? - Bo chociaż niektórzy mówią, że "leśne dziadki" nie potrafią rządzić, to my dobrze zarządzamy PZPN-em - odpowiadał nieskromnie Kręcina.
"Jestem niewinny, nie odejdę z metką winnego"
Kręcina ze spokojem patrzy w przyszłość Związku, ale także swoją. Pomimo zarzutów niegospodarności, jakie na nim ciążą, nie zamierza rezygnować z ubiegania się o fotel prezesa, bo „czuje się niewinny”. Sekretarz podkreślał to dobitnie kilka razy: - Zarzuty nie robią na mnie wrażenia, bo jestem niewinny. Nie złamałem żadnych procedur. (..) Gdybym poczuwał się do winy, to powiedziałbym sobie: "Stop. Dalej nie można". Ale ja nie mam sobie nic do zarzucenia – zaznaczał. I dlatego Kręcina „na razie nawet nie rozważa wycofania swojej kandydatury na szefa Związku”.
Skąd pojawiły się zarzuty niegospodarności, skoro Kręcina żadnych procedur nie złamał? – Nie można wykluczyć tego, że mogły się wziąć ze względów taktycznych. Nie wiem jednak czy tak jest. Chcę wierzyć w uczciwość ludzi, a nie podejrzewać kogoś o to, że chciał mnie wyeliminować – mówił. – Czas pokaże, że miałem rację nie przyznając się do zarzutów. Pracuję w Związku od 25 lat i nie mogę odejść z metką winnego – dodawał.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24