Tablica w miejsce krzyża i pomnik przed kościołem Karmelitów - tak chcą upamiętnić tych, którzy zginęli 10 kwietnia członkowie powołanego dziś Komitetu Założycielskiego Społecznego Komitetu Budowy Pomnika Ofiar Tragedii Narodowej pod Smoleńskiem.
- Inicjatywa pojawiła się w ostatnich kilkunastu dniach i ma na celu wybudowanie pomnika ofiar tragedii narodowej pod Smoleńskiem. Komitet założycielski już dzisiaj rozpoczął prace zmierzające do zarejestrowania stowarzyszenia - powiedział jeden z członków Komitetu, prof. Włodzimierz Bernacki.
Jak zaznaczył, inicjatywa zmierza do naprawienia i uspokojenia sytuacji związanej z różnymi koncepcjami pomnika. - Chcemy, by to nie osoby wchodzące w skład komitetu, ale stowarzyszenia artystów plastyków czy architektów rozstrzygnęły kwestię dotyczącą wyglądu pomnika. Co do lokalizacji - chcielibyśmy, by w miejscu krzyża stojącego przed Pałacem Prezydenckim znalazła się płyta upamiętniająca to miejsce zgromadzeń po 10 kwietnia, natomiast proponujemy, by sam monument stanął przy kościele Karmelitów, ale zdajemy sobie sprawę, że ta propozycja to dopiero początek długiej drogi - mówił Bernacki.
"Jesteśmy otwarci"
Pytany przez dziennikarzy, czy ta propozycja była konsultowana z przeciwnikami przeniesienia krzyża sprzed Pałacu Prezydenckiego podkreślił, że w jego ocenie ta inicjatywa nie wymaga konsultacji. - Nasze stowarzyszenie jest otwarte na wszelkie głosy z zewnątrz, ponieważ naszą intencją jest uspokojenie atmosfery, a nie budowanie jeszcze większego konfliktu. Wychodzimy także w ten sposób naprzeciw propozycji Episkopatu, mówiącej o potrzebie godnego upamiętniania wydarzeń z 10 kwietnia - dodał Bernacki.
Zuzanna Kurtyka, reprezentująca Stowarzyszenie "Katyń 2010" poinformowała, że organizacja ta została zaproszona do udziału w powstającym stowarzyszeniu i będzie brać aktywny udział w jego pracach. - Chcemy, żeby jak najszybciej nasze wysiłki przełożyły się na widoczne efekty, bo na to czekają chyba wszyscy, także protestujący pod krzyżem. Będziemy oczywiście zapraszać pozostałe rodziny do udziału w pracach stowarzyszenia, natomiast trudno to zrobić już pierwszego dnia - podkreśliła Kurtyka.
Kurtyka: Jestem zaniepokojona postępami w śledztwie
Wdowa po prezesie IPN zaznaczyła w rozmowie z dziennikarzami, że jest zaniepokojona nikłymi postępami śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej. - Nadal nie mamy kluczowych dokumentów, o które zabiegaliśmy, czyli kart badania sekcyjnego. Nic nie wskazuje na to, żeby w najbliższym czasie te dokumenty zostały dostarczone. Jest to o tyle niepokojące, że wydawałoby się, że sprawa powinna być zakończona w drugim czy trzecim dniu, kiedy zakończyły się badania sekcyjne i nie powinno już się z tym nic robić. Najwidoczniej karty są potrzebne Rosjanom do jakiegoś celu, co ewidentnie budzi niepokój - oceniła Kurtyka.
Jak dodała, rodziny ofiar nie mają też odpowiedzi co do następnego kluczowego dowodu w śledztwie, czyli wraku samolotu. - Nadal wygląda na to, że nie ma szans, by był on przekazany Polsce. Dlatego trudno być zadowolonym z materiałów przekazywanych prokuraturze polskiej przez Rosjan. Także polska prokuratura spotkała się z nami tylko raz w lipcu i było to jak na razie ostatnie spotkanie. Nie jesteśmy ani zapraszani indywidualnie, ani informowani o postępie śledztwa. Możemy jedynie zapisywać się na terminy oglądania jego akt, które są udostępniane. Czasami są nadsyłane informacje od prokuratury wojskowej, ale z reguły są to dokumenty, o których przekazanie rodzinom prosiła strona rosyjska - relacjonowała Kurtyka.
"Nam chodzi o pamięć"
Odnosząc się do słów biskupa Pieronka w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej", w którym ocenił, że w konflikcie o krzyż i pomnik nie chodzi o pamięć, ale o "budowanie siły partii na grobowcu", podkreśliła, że jej osobiście w budowie pomnika chodzi o pamięć.
- Ale trudno mi powiedzieć, o kim myślał biskup Pieronek. Osobom, z którymi ja mam kontakt, chodzi o pamięć. Pamięć kształtują ludzie, pamięć kształtuje naród i jeżeli nie powstanie monument na Krakowskim Przedmieściu, będzie to wielka luka w kształtowaniu naszej tożsamości narodowej, bo krzyż, który tam stoi, już jest trwałym miejscem w naszej historii, tego się już zniszczyć nie da. To od nas zależy, jak będziemy wypełniać luki w historii, budować samą historię tak, by następne pokolenia były z niej i z nas dumne - podkreśliła Kurtyka.
Nie będzie zgody konserwatora?
Prezydent miasta Hanna Gronkiewicz-Waltz pytana o propozycję postawienia pomnika upamiętniającego ofiary katastrofy smoleńskiej przed kościołem Karmelitów przypomniała, że otoczenie Pałacu Prezydenckiego i całe Krakowskie Przedmieście znajduje się pod ochroną konserwatora zabytków.
Przypomniała też, że stanowisko w tej sprawie zajęła stołeczna konserwator zabytków Ewa Nekanda-Trepka. W piśmie do szefa Kancelarii Prezydenta z 14 lipca napisała ona, że "wprowadzenie na stałe w przestrzeń zabytkową nowych elementów nie jest uzasadnione względami konserwatorskimi, które wskazują zawsze na konieczność zachowania jej w niezmienionej postaci i formie".
Pomnik na Powązkach
Obecnie w stolicy powstaje już pomnik ku czci ofiar katastrofy smoleńskiej w Alei Profesorskiej na stołecznych Wojskowych Powązkach. Obelisk, którego odsłonięcie jest planowane na 1 listopada, ma mieć formę bloku białego granitu przełamanego na dwie zapadające się w ziemię części, umieszczonego na ciemnej nawierzchni pomiędzy dwoma rzędami nagrobków z czarnego granitu.
Przeciwnicy przeniesienia krzyża sprzed Pałacu Prezydenckiego domagają się postawienia pomnika na miejscu krzyża po jego przeniesieniu. Monument miałby przedstawiać 96 dłoni w różnych gestach, oplatających obelisk; autorem projektu jest Maksymilian Biskupski. Zwolennicy tego rodzaju upamiętnienia nie godzą się na inną lokalizację pomnika.
Źródło: PAP