Niezależnie od tego, czy Lech Wałęsa był "Bolkiem", czy nie, najważniejsze jest, że walczył o demokrację - stwierdza TVN24 poseł niezrzeszony Paweł Zalewski. Dodaje jednak, że jeśli były prezydent faktycznie zatrzymał materiały SB nt. "Bolka", to złamał prawo
Zalewski odniósł się w ten sposób, do opublikowanych we wtorek w "Rzeczpospolitej", fragmentów książki historyków IPN Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka na temat Lecha Wałęsy. (CZYTAJ WIĘCEJ)
Zastrzegł, że nie czytał jeszcze książki, dlatego nie będzie rozstrzygał, czy były prezydent był "Bolkiem", czy też nie. Choć - jak podkreślił - dla niego osobiście istotne jest to, co robił od roku 1980.
- Nikt nie podejrzewa, że Lech Wałęsa - organizując strajk, a następnie kierując walką narodu o wolność, niepodległość i demokrację - był uwikłany w jakąkolwiek współpracę. Wtedy był suwerenny, i tak przejdzie do historii. Doceniam rolę, jaką wtedy odegrał. Dla mnie jest narodowym bohaterem - zadeklarował Zalewski.
Podkreślił jednocześnie, że dla niego ważne jest też to, co działo się w latach dziewięćdziesiątych. - W jaki sposób Lech Wałęsa, jako prezydent, czyli ten, który zgodnie ze złożoną przysięgą powinien stać na straży prawa, traktował państwo - wyjaśnił Zalewski. - Z materiału [opublikowanego we wtorkowej "Rzeczpospolitej" - red.] wychodzi niedobry obraz. Lech Wałęsa traktował trochę państwo, jak swoją własność. Był w stanie zadzwonić do szefów: MSW i UOP, poprosić o tajne dokumenty, a potem zwrócić tylko część. Gdyby zostało to ujawnione w normalnym kraju, to byłby kryzy państwa - ocenił Zalewski.
Z doniesień "Rz" wynika, że część dokumentów zniknęła z archiwów po obaleniu rządu Jana Olszewskiego. To wtedy (6 lub 7 czerwca 1992 r.) Lech Wałęsa miał zażądać dostępu do dokumentów zgromadzonych na swój temat przez SB. Prezydent zwrócił je we wrześniu, ale zniknęły niektóre materiały. Jak piszą autorzy artykułu, brakowało m.in. oryginału karty ewidencyjnej Lecha Wałęsy i licznych doniesień TW "Bolka".
Były prezydent zaprzecza. Jednak zdaniem Zalewskiego, dokumenty MSW nie potwierdzają słów Wałęsy. - Nie jest istotne, dlaczego chciał zobaczyć materiały, ważne jest to, że nastąpiło złamanie prawa. Były przepisy dotyczące brakowania akt - powiedział Zalewski.
Poseł odniósł się też do protestu wiceprezes IPN Marii Dmochowskiej przeciwko wydawanej przez IPN książki o byłym prezydencie. (CZYTAJ WIĘCEJ)
- Rozumiem punkt widzenia pani Dmochowskiej, choć go nie podzielam. Pani Dmochowska wychodzi z założenia, że nie wolno szargać świętości, ja twierdzę, że prawo ma wartość - powiedział Zalewski.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24