- Akurat startował samolot, chciałem zakończyć wejście na Twitter i nie to zdjęcie poszło - tak Jacek Kurski na antenie TVN24 tłumaczył się ze swojej "nieszczęsnej słitfoci" wykonanej na Majdanie. Europoseł podkreślał, że pozostałe fotografie, które zamieścił na jednym z portali społecznościowych "są ok", a wszystkie słowa krytyki skierowane pod swoim adresem nazwał "przykładem niewyobrażalnego hejterstwa".
Jacek Kurski pojechał na Majdan wraz z innymi polskimi eurodeputowanymi pod koniec ub. tygodnia. W poniedziałkowy wieczór na swoim profilu na jednym z portali społecznościowych zamieścił zdjęcia ze swojej wizyty. Na jednym z nich polityk stoi z Ukraińcami na barykadzie z worków, na innym pozuje w rzędzie z protestującymi z tarczą w ręku.
Fotografie wywołały poruszenie w sieci, a internauci zalali ją memami z Kurskim w roli głównej. Zdjęcia Kurskiego z Ukrainy skrytykowali także politycy. Ocenili, że był to "żałosny sposób zdobywania popularności - poniżej krytyki".
"Niewyobrażalne hejterstwo"
Jacek Kurski, który był w środę gościem "Wstajesz i wiesz", odpierał te ataki. - Mieliśmy do czynienia z przykładem niewyobrażalnego hejterstwa i dosyć zorganizowanej akcji. Królem "słitfociowego" obciachu może być każdy - mówił.
- Kłamstwo w tym ataku, to stwierdzenie i sugerowanie, że ja się tam wziąłem znikąd i że przyjechałem się po tragedii lansować - podkreślił.
Jak przekonywał, tematyką Ukrainy zajmuje się od dawna. - Moja mama, rodzina mojej mamy pochodzi z Podola. Byłem jedynym polskim posłem w europarlamencie, który upomniał się o pamięć Polaków zamordowanych w rzezi na Wołyniu i na Podolu. Byłem dwukrotnie członkiem delegacji Parlamentu Europejskiego do Kijowa - wyliczał Kurski.
Europoseł Solidarnej Polski podkreślał także, że w momencie, kiedy robił zdjęcia na Majdanie, "robiło je także dziesiątki tysięcy Ukraińców". - Dlatego, że oprócz atmosfery potwornej żałoby było też poczucie wielkiej radości i zwycięstwa - zapewnił. Mówił, że sami Ukraińcy zapraszali go do wspólnych zdjęć.
"Złożyłem hołd"
Kurski przyznał jednocześnie, że zrobił "jedną nieszczęsną słitfocię". Chodzi o zdjęcie, na którym europoseł jest na pierwszym planie, a w tle widać barykady z opon. Jak mówił, jest to "niefortunne" zdjęcie. - Nie je miałem wysłać (...) akurat startował samolot, chciałem zakończyć wejście na Twitter i nie to zdjęcie poszło. Dzisiaj wyślę to, które chciałem - tłumaczył. Jak podkreślał, pozostałe fotografie "są ok, bo są robione na zaproszenie Ukraińców".
- Jeżeli ktoś z dobrej woli mnie krytykował, a nie hejtował, to oczywiście składam wyrazy ubolewania, a nade wszystko wielkiej sympatii - dodał. Europoseł zaznaczył, że swoją wizytą na Majdanie złożył hołd tym, którzy tam zginęli.
Barykady wciąż stoją a wejście tłumów na Majdan kontrolowane; powaga, wzniosłość, żałoba i duża dyscyplina. pic.twitter.com/aQRv0qBh4j
— Jacek Kurski PL (@KurskiPL) luty 24, 2014
"Kurski posunął się za daleko"
Eryk Mistewicz, specjalista ds. wizerunku politycznego, mówił we "Wstajesz i wiesz", że dziwi go postawa Jacka Kurskiego, który nie potrafi przeprosić za swoje "niefortunne" zdjęcia. - Myślałem, ze Jackowi Kurskiemu przyjdzie to łatwiej. Widać, że niestety tkwi w dziewiętnastym wieku i nie potrafi przejść do dwudziestego pierwszego, do komunikacji politycznej - stwierdził Mistewicz.
- Proszę, dziękuję, przepraszam - to jest podstawówka politycznego PR i marketingu - podkreślał specjalista.
- Politycy myślą, że jeżeli powiedzą "przepraszam", to w jakiś sposób będą niżej sytuowani od swoich wyborców, a przecież wyborcy uwielbiają, że się ich prosi o głos, że się im dziękuje po wyborach i przeprasza ich się nawet wtedy, kiedy oni osobiście nie zrobili czegoś złego, ale opinia publiczna uważa, że to słowo się należy - tłumaczył.
- Tutaj rzeczywiście Jacek Kurski posunął się za daleko - dodał.
Autor: db/kka / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Twitter | twitter/Jacek Kurski