Najpewniej to nie alkohol był przyczyną wypadku, w którym zginęło pięć osób z ośmiu znajdujących się w samochodzie. 19-letni chłopak, który najprawdopodobniej prowadził auto był trzeźwy. Kobieta, której córka i mąż zginęli, jest już po operacji, ale jej stan lekarze określają jako krytyczny.
Wszyscy, którzy przeżyli są ciężko ranni - przebywają w szpitalu w Nowym Targu.
38-letnia kobieta przeszła już operację, jednak jej stan jest krytyczny. Na zabieg czeka jeszcze 18-latka , której stan jest stabilny. Najmniej poszkodowany jest 19-letni chłopak, który najprawdopodobniej był kierowcą. Ma niewielkie urazy kręgosłupa. Z nastolatkiem nie ma jednak kontaktu. Jest w szoku. Chłopak był trzeźwy, więc powodem tragedii nie jest alkohol. Mogła być natomiast brawura. Nastolatek jechał najprawdopodobniej z prędkością 100 km/h.
W tym tragicznym wypadku zginęli 42-letni mężczyzna i 14-letnia dziewczynka - mąż i córka walczącej o życie 38-letniej kobiety. Trzy pozostałe ofiary to ludzie w wieku około 20 lat.
Samochód dosłownie fruwał
Do wypadku doszło o 4. nad ranem na drodze krajowej nr 7 pomiędzy Rabką a Chyżnem niedaleko miejscowości Podwilk w Małopolsce. Osobowe BMW wypadło z drogi na odległość prawie 10 metrów. Samochodem jechało 8 osób - wracały nad ranem z lokalnej dyskoteki.
- Z relacji świadków wynika, że BMW jechało bardzo szybko. Wyprzedziło wcześniej Mercedesa i wtedy przypuszczalnie kierowca stracił panowanie nad kierownicą - mówił w TVN24 Dariusz Nowak, rzecznik małopolskiej policji. Według jego relacji, samochód gwałtownie zjechał z drogi i wtedy uderzył w pień drzewa. Samochód ściął drzewo, koziołkował. Część pasażerów wypadła z auta. Siła uderzenia była ogromna - relacjonował w TVN24 rzecznik małopolskiej policji.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24