By dowiedzieć się, od kogo dziennikarze otrzymali poufny raport ABW na temat "incydentu gruzińskiego", agencja sprawdzała połączenia telefoniczne telefoniczne, rekonstruowała ich ruchy po mieście. W tej sprawie przesłuchała też m.in. premiera, ministrów, szefów kancelarii, marszałków parlamentu - pisze "Rzeczpospolita".
Gazeta twierdzi, że "Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, po to, by dopaść informatora, przeprowadziła wielką akcję". Rekonstrukcję tego, z kim dziennikarze się spotykali przedstawiono na tajnym posiedzeniu Komisji ds. Służb. Podczas tego spotkania m.in. wymieniono nazwiska „podejrzanych” o przeciek urzędników,wśród nich ówczesnego szefa prezydenckiej kancelarii Piotra Kownackiego.
"Czy to jeszcze Polska czy już Białoruś"
Według "Rz" śledczy prowadzący równoległe śledztwo prokuratorskie, uznali że działania ABW zostaną uznane za dowody. - Przesłuchano setki świadków: premiera, ministrów, szefów kancelarii, marszałków parlamentu. Sięgnięto do zapisów połączeń Lecha Kaczyńskiego i jego małżonki. Do wszystkich danych dostęp miała ABW - czytamy.
Oskarżony Piotr Kownacki
Z raportu przygotowanego przez ABW, który w 2008 r. opublikował "Dziennik" wynikało, że Gruzini nie zadbali o bezpieczeństwo polskiego prezydenta podczas jego wizyty w tym kraju, a nawet mogli wykreować cały incydent przy granicy, by winą obciążyć wspierających Osetię Rosjan. Sam Lech Kaczyński po zdarzeniu twierdził, że strzały oddali Rosjanie z pobliskiego posterunku. Szef rosyjskiego MSZ Siergiej Ławrow uznał zdarzenie za prowokację gruzińską.
O udostępnienie raportu ABW dziennikarzom oskarżono Piotra Kownackiego. Będzie odpowiadał przed sądem za ujawnienie poufnego dokumentu. Prokuratura w grudniu skierowała już do sądu akt oskarżenia w tej sprawie. Sam Kownacki uważa, że śledztwo przeciwko niemu ma podłoże polityczne.
Źródło: Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: TVN24