Są dwie instrukcje HEAD: jawna i z klauzulą zastrzeżoną, o której nie mogę mówić publicznie - przekonywała we wtorek szefowa kancelarii premiera Beata Kempa, pytana o kulisy powrotu delegacji rządowej z wizyty w Londynie. - Jest jedna instrukcja. Pani minister mówi językiem potocznym - tłumaczył Bartosz Kownacki, wiceszef MON.
W poniedziałek "Dziennik Gazeta Prawna" opisywał powrót w ubiegłym tygodniu polskiej delegacji rządowej z Wielkiej Brytanii.
Przed odlotem miało okazać się, że na pokładzie rządowego embraera znalazło się więcej osób niż było miejsc, samolot miał być źle wyważony. Kapitan miał oświadczyć, że nie poleci, dopóki problem nie zostanie rozwiązany.
Ostatecznie po opuszczeniu pokładu przez grupę osób, samolot odleciał do Polski.
Kempa: są dwie instrukcje
Pytana o tę sytuację w radiowej Jedynce szefowa kancelarii premiera powiedziała we wtorek, że zawsze mogą wystąpić sytuacje, na które trzeba reagować.
- Przypomnę, że jeżeli na przykład na lotniskach opadnie mgła, wtedy bardzo często pasażerowie też poddenerwowani czekają na godzinę odlotu. W tej sytuacji, skoro mieliśmy informację od LOT-u, że możemy skierować do samolotu taką a nie inną ilość pasażerów, taką również skierowaliśmy. Natomiast jeśli ostatecznie pilot uważa, że jeszcze należałoby tę liczbę skorygować, z decyzją pilota się nie dyskutuje, tylko dokonuje się korekty. I to zrobiliśmy - dodała Kempa.
Według niej inną kwestią jest, że niektórym, którzy nie chcieli opuścić miejsc w samolocie, to się nie podobało.
- Ja z tym dyskutować nie będę. Dla mnie świętą wolą, i dla koordynatora lotu, była decyzja pilota. Mimo iż wcześniej zgodnie z prawem i zgodnie oczywiście z instrukcją HEAD dla lotów cywilnych wszystko zostało wykonane prawidłowo - powiedziała Kempa.
Instrukcja HEAD, wydawana w formie decyzji szefa MON, zawiera zasady organizacji lotów z udziałem najważniejszych osób w państwie.
Szefowa KRPM przekonywała, że są dwie instrukcje: jawna i z klauzulą zastrzeżoną, o której nie może mówić publicznie. - Za każdym razem, gdy jest zapotrzebowanie na lot, muszą być układane te kwestie zgodnie z instrukcjami, to jest oczywiste, tak się stało teraz - zaznaczyła.
- Natomiast jeśli czytam, że ktoś miał lecieć na stojąco, albo ktoś się buntował, bo nie chce wykonać polecenia pilota (...), my tej sytuacji tolerować nie będziemy i te gorzkie żale pozostawimy na boku - powiedziała minister.
Wiceszef MON prostuje. "Język potoczny"
Wiceminister obrony narodowej Bartosz Kownacki powiedział z kolei w Radiu Zet, że "jest jedna" instrukcja HEAD.
- Nie mogę dokładnie powiedzieć tego, o co chodziło pani minister Kempie, ale najprawdopodobniej miała na myśli przewóz najważniejszych osób w państwie, cywili - tłumaczył. - Nie ma dwóch instrukcji HEAD. Są przepisy dotyczące przewozu żołnierzy - dodał.
Przekonywał, że Kempa nie wprowadza w błąd opinii publicznej. - Po prostu mówi językiem potocznym. Ja mam tę przewagę, że pracuję w MON, więc rozróżniam pewne rzeczy. Proszę nie oczekiwać od osób, które nie pełnią takiej funkcji, także osób, które nie mają nic wspólnego z wojskiem, żeby potrafiły rozróżnić pewne rzeczy - wyjaśniał Kownacki.
Jednocześnie podkreślił, że "nic w tej sprawie złego się nie stało".
- Właśnie państwo zadziałało, bo nie doszło do lotu ze złamaniem przepisów prawa i tego bym oczekiwał od kapitana statku powietrznego bez względu na to, czy jest cywilem, czy jest żołnierzem - powiedział wiceszef MON.
Po wywiadzie Kownacki wyjaśniał na Twitterze, że "cywilna instrukcja HEAD" to "zasady użycia wyczarterowanych od LOT samolotów embraer, będąca załącznikiem do umowy podpisanej przez Inspektorat Uzbrojenia" MON.
"Cywilna instrukcja HEAD" to zasady użycia wyczarterowanych od LOT sam. Embraer, będąca niejawnym załącznikiem do umowy podpisanej przez IU— Bartosz Kownacki (@KownackiBartosz) 6 grudnia 2016
Wojskowa Instrukcja HEAD wydana decyzją MON z 2013 roku określa zasady użycia statków powietrznych lotnictwa Sił Zbrojnych RP.— Bartosz Kownacki (@KownackiBartosz) 6 grudnia 2016
Rzecznik rządu: jest druga instrukcja, tajna
Do dyskusji na temat liczby instrukcji HEAD włączył się rzecznik rządu.
Rafał Bochenek tłumaczył, że druga instrukcja, tajna, zawarta została pomiędzy Inspektoratem Uzbrojenia MON a przewoźnikiem. I właśnie zgodnie z tą instrukcją miał odbyć się wspomniany lot z Londynu.
- W 2013 roku taką umowę zawarto i to jest bezdyskusyjne. To poprzedni rząd ją utajnił - tłumaczył Bochenek w programie na stronie internetowej "Rzeczpospolitej".
Rzecznik poinformował, że cywilna instrukcja określa między innymi konfiguracje osób, które mogą znaleźć się na pokładzie jednego samolotu. Dodał, że delegacja rządowa chciała ułatwić powrót z Londynu dziennikarzom.
- Wszystko, zgodnie z procedurami, zostało wcześniej zgłoszone, zaanonsowane, odpowiednie listy pasażerów zostały zatwierdzone i była taka możliwość z uwagi na to, że mieliśmy odpowiednią liczbę miejsc na pokładzie samolotu. I wbrew tym zarzutom, które pojawiają się w opinii publicznej, jakoby miejsc było mniej niż ilość pasażerów, która pojawiła się na pokładzie samolotu, oczywiście to jest nieprawda. Absolutnie nigdy nie może dojść do takiej sytuacji, że na pokładzie samolotu znajdzie się więcej osób niż jest miejsc. Miejsca były - dodał.
Autor: ts//rzw / Źródło: PAP, Radio Zet, tvn24.pl