Poprawił się stan Małgorzaty Witkowskiej, jednej z pielęgniarek głodujących w miasteczku namiotowym przed kancelarią premiera, która straciła przytomność i została odwieziona do szpitala.
Kobieta głodowała już od tygodnia. Według relacji koleżanek miała tak zapadnięte żyły, że nie można było się w nie wkłuć z zastrzykiem. Gdy ambulans zabierał ją do szpitala na Banacha wiele ze strajkujących pielęgniarek miało w oczach łzy. - Że też takie ofiary trzeba ponosić, żeby zostać wysłuchanym i załatwić swoje sprawy. Ja cierpię jako przewodnicząca, że moje koleżanki muszą to znosić - mówiła rozgoryczona Dorota Gardias, przewodnicząca OZZPiP.
Jak twierdzą pielęgniarki siódmy dzień głodówki jest kryzysowy, właśnie wtedy organizm zaczyna być skrajnie odwodniony.
"Białe miasteczko", w którym protestują pielęgniarki z całego kraju, znajduje się przed kancelarią premiera od 19 czerwca. Prowadzi w nim głodówkę sześć sióstr. Jednocześnie od 21 maja w kraju trwa protest lekarzy - pracują oni w systemie ostrych dyżurów, inni składają wymówienia z pracy, pewna grupa prowadzi głodówkę.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24