Rodzina Kuleszowów - repatriantów z Rosji - mieszka w Polsce od ośmiu lat. Niedawno cała siódemka trafiła do aresztu deportacyjnego. W poniedziałek sąd zwolnił matkę i pięcioro dzieci, ale ojciec i pełnoletni syn zostali za kratkami. Rodzina nie może się z tym pogodzić i rozpoczęła głodówkę.
- Nie rozumiem, dlaczego nas rozdzielono - denerwuje się pani Swietłana Kuleszowa, która solidarnie z mężem i synem, którzy pozostają w areszcie rozpoczęła z dziećmi protest. - Głodujemy od rody od 16:00 - mąż, syn i ja - opowiada Kuleszowa i zapowiada: - Będziemy strajkować do skutku. Dwójka moich dzieci - Kostek i Ela - nie chodzi też do szkoły. Także protestują, bo chcą, żebyśmy wszyscy byli razem.
Jak trafili do aresztu
Rodzina Kuleszowów - repatriantów z Nowosybirska trafili do aresztu deportacyjnego w Białej Podlaskiej, ponieważ nie potrafili udowodnić swoich polskich korzeni.
- Faktycznie, nie mamy na to papierów - przyznaje pani Swietłana i od razu wyjaśnia: - Dziadka wysłano na Syberię razem z krewnymi. A dokumenty o polskim pochodzeniu zostały zniszczone. Dodatkowo dziadek zmieniał jeszcze nazwisko i stąd nasze problemy - tłumaczy Kuleszowa. Kobieta podkreśla wielokrotnie, że jej rodzina mieszka w Polsce od ośmiu lat i, że czują się Polakami.
"W Rosji grozi nam śmierć"
Kobieta nie wyobraża sobie powrotu do Rosji. - To mi się w ogóle nie mieści w głowie. W Rosji grozi nam śmierć! Ktoś chce zabić mnie i mojego męża - mówi pani Swietłana.
Walka o status uchodźcy
Do tej pory rodzina Kuleszowów przebywała w Polsce nielegalnie. Jednak od 4. kwietnia mają już pozwolenie na legalny pobyt. Na razie na 120 dni. Liczą, że będą mogli zostać w Polsce na stałe.
Polskie władze odmówiły im przyznania statusu uchodźcy. Ale rodzina nie traci nadziei. Kuleszowowie napisali kolejny wniosek do prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
- Obiecano nam, że jeśli nie dostaniemy statusu uchodźcy, to przynajmniej uzyskamy zgodę na pobyt tolerowany - opowiada Pani Swietłana.
Źródło: TVN24, Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: TVN24