Dziś przypada najbardziej przygnębiający, dołujący i depresyjny dzień w roku. Tak przynajmniej twierdzi dziennik "Metro", który powołuje się na amerykańskie badania.
Końcówka stycznia to czas, kiedy zdajemy sobie sprawę, że nasze postanowienia noworoczne wzięły w łeb, a rozpoczęty rok wcale nie będzie łatwiejszy niż poprzedni.
Do takich wniosków doszedł dr Cliff Arnall, były pracownik naukowy Cardiff University. Już kilka lat temu wraz z zespołem psychologów i matematyków przeprowadził niecodzienne badania.
Ich efektem był algorytm, który opisuje nasz zmieniający się optymizm w kolejnych dniach roku. Na jego zmianę ma wpływ zarówno zmęczenie i przepracowanie, jak również stan naszych kont bankowych oraz pogoda - relacjonuje "Metro".
Dziesiątki danych statystycznych, w tym liczba samobójstw, złożonych wypowiedzeń w zakładach pracy, bójek małżeńskich czy absencji w szkołach, pozwoliły ekspertom określić, że najbardziej dołujący dzień w roku przypada na przedostatni poniedziałek stycznia.
Dr Cliff Arnall wyjaśnia, dlaczego tak się dzieje. Końcówka stycznia to czas, kiedy zdajemy sobie sprawę, że noworoczne postanowienia to znów tylko pobożne życzenia. Poza tym boleśnie zaczynamy odczuwać wydatki poczynione na kupno bożonarodzeniowych prezentów, a styczniowa wypłata nie wpłynęła jeszcze na nasze konta. Źle działa na nasze samopoczucie również perspektywa odległych wakacji. Jak zauważa dziennik, pocieszające jest to, że przedostatni poniedziałek stycznia jest tylko raz w roku.
ada
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24